Reklama

Dokąd zabieracie moją żonę i dziecko

Od poniedziałku karetki wożą chorych ze szpitala w Mielcu, w którym lekarze nie przyszli do pracy. - To nieodpowiedzialne, nieuczciwe, chore - denerwują się bliscy pacjentów

Aktualizacja: 05.10.2007 14:04 Publikacja: 03.10.2007 15:31

Ze szpitala w Mielcu wywieziono wczoraj ponad 60 chorych. Ewakuacja ma się zakończyć pod koniec tygo

Ze szpitala w Mielcu wywieziono wczoraj ponad 60 chorych. Ewakuacja ma się zakończyć pod koniec tygodnia

Foto: Fotorzepa, Krz Krzysztof Łokaj

Przed szpitalem w Mielcu stoi rząd karetek. Od poniedziałku wożą chorych do innych placówek: do Rzeszowa, Dębicy, Kolbuszowej, Tarnobrzega. Wokół wyjścia gromadzą się rodziny chorych, z których blisko 100 do końca tygodnia zostanie ewakuowanych. Niektórzy chodzą po korytarzach i próbują się dowiedzieć o los krewnych i bliskich.

- Nawet nie wiem, gdzie wiozą żonę z tym maleństwem - denerwuje się młody ojciec Łukasz Ćwięka. W niedzielę cieszył się z urodzenia dziecka, a w poniedziałek powiedziano mu, że żona zostanie wywieziona do jednego z pobliskich szpitali, a maleństwo do innego. Młodzi rodzice wybłagali, by tego nie robiono. Agnieszka Ćwięka jako jedyna pacjentka spędziła z maleństwem noc w pustym oddziale pod opieką pielęgniarek. Wczoraj rano z dzieckiem przewieziono ją do szpitala w Dębicy. -To jest chore, nieuczciwe, nieodpowiedzialne -mówi Łukasz Ćwięka.

Choć jeszcze nie wszyscy pacjenci zostali odesłani do innych lecznic, mielecki szpital już opustoszał. -Jakoś głupio tak bez ludzi -mówi sprzątaczka. Pielęgniarki, zamiast opiekować się chorymi, pomagają przy dezynfekcji. Niechętnie oceniają postawę lekarzy. Anonimowo mówią, że one by tak nie zostawiły pacjentów, choć zarabiają marne grosze.

-Dzięki Bogu, że nas nie wywożą w siną dal - cieszy się Krystyna Gierca z oddziału urazowo-ortopedycznego.

Za dwa dni ma być wypisana do domu. - Jak tak można było. Taki nowoczesny szpital, wizytówka regionu - dziwi się pacjentka.

Reklama
Reklama

Szpital ma renomę jednego z najlepszych i najnowocześniejszych w regionie. Na ścianie dyrekcji szpitala mnóstwo dyplomów, w tym kilka od "Rzeczpospolitej". Najbardziej cieszą się z przyznanego w tym roku, dla najlepszego szpitala na Podkarpaciu i 33. w Polsce w rankingu naszej gazety. - Nagle wszystko rozpadło się w gruzy -mówią w administracji.

Dziś w szpitalu normalnie pracują tylko cztery z 15 oddziałów. Nawet ci lekarze, którzy nie odeszli, od poniedziałku są na zwolnieniach lekarskich. Chodzi głównie o lekarzy młodych, którzy za pieniądze Ministerstwa Zdrowia robią specjalizację. - Jeżeli się okaże, że ich zwolnienia są nieuzasadnione, mogą mieć problemy ze skończeniem specjalizacji - zapowiada wicewojewoda podkarpacki Dariusz Iwaneczko.

W MSWiA działa sztab kryzysowy. Dyrektorzy szpitali, z których odeszli lekarze, dostali polecenie, by prowadzić rozmowy o powrocie do pracy bezpośrednio z medykami, a nie ze związkami zawodowymi. To może jednak nie być takie proste. W Końskich lekarze z oddziału chirurgii naczyniowej zapowiedzieli, że nie wrócą do pracy, póki dyrektor nie porozumie się z ich kolegami. Wiąże ich też umowa: jeśli ktoś złamie porozumienie i sam zdecyduje się na powrót, będzie musiał zapłacić odszkodowanie kolegom. W Końskich nie ma na razie groźby ewakuacji szpitala, podobnie w Tychach (Śląsk), skąd odeszło kilkudziesięciu zatrudnionych.Radom ocalony

Wczoraj, po całodniowych negocjacjach z udziałem ministra zdrowia Zbigniewa Religi, porozumienie z dyrektorami zdecydowali się podpisać lekarze z dwóch radomskich szpitali. Dostali podwyżki, ale postawili warunek: z dyrektorem dogadać się muszą lekarze z trzeciego szpitala w mieście - psychiatrycznego. W nocy strajkujący i dyrektorzy przygotowywali treść porozumienia. Sytuacja w Radomiu należała do najpoważniejszych w kraju. Porozumienie oddala groźbę ewakuacji pacjentów. Wciąż trwają rozmowy w największym szpitalu w Częstochowie, skąd pacjenci byli wywożeni w weekend.

Przed szpitalem w Mielcu stoi rząd karetek. Od poniedziałku wożą chorych do innych placówek: do Rzeszowa, Dębicy, Kolbuszowej, Tarnobrzega. Wokół wyjścia gromadzą się rodziny chorych, z których blisko 100 do końca tygodnia zostanie ewakuowanych. Niektórzy chodzą po korytarzach i próbują się dowiedzieć o los krewnych i bliskich.

- Nawet nie wiem, gdzie wiozą żonę z tym maleństwem - denerwuje się młody ojciec Łukasz Ćwięka. W niedzielę cieszył się z urodzenia dziecka, a w poniedziałek powiedziano mu, że żona zostanie wywieziona do jednego z pobliskich szpitali, a maleństwo do innego. Młodzi rodzice wybłagali, by tego nie robiono. Agnieszka Ćwięka jako jedyna pacjentka spędziła z maleństwem noc w pustym oddziale pod opieką pielęgniarek. Wczoraj rano z dzieckiem przewieziono ją do szpitala w Dębicy. -To jest chore, nieuczciwe, nieodpowiedzialne -mówi Łukasz Ćwięka.

Reklama
Ochrona zdrowia
Potrzebna kolejna dotacja na zdrowie. Ile dopłaci budżet do NFZ?
Ochrona zdrowia
Otyłość to choroba cywilizacyjna, ale można ją skutecznie leczyć
Ochrona zdrowia
Ważny pacjent, nie właściciel szpitala
Ochrona zdrowia
Szpitale z miliardem długów w ZUS
Ochrona zdrowia
Medycy z Ukrainy będą leczyć na dotychczasowych zasadach
Reklama
Reklama