Aby proces przewalutowania w ogóle się rozpoczął, kredytobiorca musi najpierw zwrócić bankowi to, co zarobił na niższych ratach kredytu w CHF. Dla omawianego przykładowego kredytu będzie to kwota 15,4 tys. zł. Jeśli kredytobiorca nie jest w stanie jednorazowo tej kwoty spłacić, to bank udzieli mu na nią dodatkowego kredytu.
Według KNF pożyczka ta powinna być oprocentowana na poziomie 1 proc. w całym okresie kredytowania i rozłożona na taki okres, jak główny kredyt. Kwota 15,4 tys. zł z przykładowego kredytu rozbita na 268 rat, które pozostały do końca, to każdego miesiąca obciążenie na poziomie 64 zł.
Pozostaje jednak bardzo ważne pytanie, odpowiedzi na które prezentacja szefa Komisji nie daje. Czy w tej kalkulacji należy uwzględnić ubezpieczenia niskiego wkładu własnego? Przy kredytach we franku są to spore kwoty, które bank zainkasował. Gdyby miał je uwzględnić, wówczas kwota do zwrotu przez klienta byłaby niższa.
Kluczem pomysłu KNF jest podział przewalutowanego po średnim kursie NBP kredytu na dwie części.
„1) kredyt zabezpieczony hipotecznie, którego wartość na dzień przewalutowania powinna odpowiadać wartości jaką posiadałby w tym dniu analogiczny kredyt PLN udzielony w tym samym momencie co kredyt CHF" Bank przeprowadzi więc symulację pod tytułem „Co by było gdyby kredytobiorca nie zadłużył się we franku tylko w złotym?".
KNF zastrzega przy tym, że warunki tego kredytu złotowego mają być takie, jakie były na rynku w chwili udzielania kredytu frankowego, a nie obecnie. To ważna informacja, gdyż w latach 2006-2008, gdy kredytów we franku było najwięcej, marże były znacząco niższe niż dziś. Dla ułatwienia, w obliczeniach przyjęliśmy marżę taką samą jak dla kredytu we franku. Osoba, która pożyczyła w połowie 2007 r. 300 tys. zł w złotych, spłaciła przez ten czas 41,4 tys. zł kapitału, do zwrotu pozostało 258,6 tys. zł i to będzie kwota kredytu powiązanego z mieszkaniem i obciążającego go.