A więc dzieci śpią za krótko, a my nie umiemy ocenić skutków tego. – Symptomy, które zdradzają dzieci przemęczone brakiem snu, są inne niż u dorosłych i niewłaściwie rozpoznawane – wyjaśnia profesor Stores w piśmie „The Observer”. – Takie dzieci łatwo się irytują, wpadają w depresję, nie uważają na lekcjach, przeszkadzają i są nadmiernie podniecone. Niestety, dość często błędnie za powód ich zachowania uznaje się nadaktywność i niezdolność do koncentracji.
ADHD – pada diagnoza i zalecane jest leczenie, które może wyrządzić dziecku jeszcze większe szkody, dezorganizując mu cykl wypoczynku i snu. Główny środek farmakologiczny stosowany w leczeniu ADHD był bowiem początkowo lekiem przepisywanym na narkolepsję (niepohamowane napadowe stany senności) i zespół chronicznego zmęczenia.
Senni bulimicy
Zbyt chętnie zapominamy, że Homo sapiens nie jest zwierzęciem nocnym. Od czasu kiedy Edison wymyślił żarówkę, pora naszej aktywności zaczęła dryfować w kierunku nocy. Dziś żyjemy w świecie 24?godzinnym. Telefony i telewizory nie milkną. Internet pozwala robić zakupy, gadać, flirtować, grać z kumplem z drugiego końca świata o trzeciej nad ranem. Całą dobę robi się interesy, dziesiątki milionów podróżnych wielokrotnie w ciągu roku przekraczają strefy czasowe.
W USA sześć do ośmiu milionów ludzi pracuje w nocy, gwałcąc w ten sposób zegar biologiczny. – Nasze podejście do snu zaczyna przypominać zaburzenia związane z jedzeniem – stajemy się sennymi bulimikami – mówi nam Robert Stickgold, badacz snu z Uniwersytetu Harvarda. – Wiele osób w ciągu tygodnia pracy „pości”, śpiąc po pięć godzin na dobę, by w weekendy odsypiać na całego. Znajdujemy się w środku eksperymentu nad deprywacją snu, który sami sobie fundujemy – zauważa Stickgold. – Nie wiemy, jakie będą jego długofalowe skutki.
– Uważamy sen za zbytek – dodaje doktor Michał Skalski. – Winę za to ponosi kult pracoholizmu.
Tymczasem ta senna strata czasu bywa złudna. Robert Stickgold komentuje to tak: ci, którzy śpią cztery godziny na dobę, chełpią się, że działają przez kolejnych 20 godzin. Ci zaś, którzy śpią osiem godzin, mają „tylko” 16 godzin na aktywność. Jednak u osób śpiących krócej wydajność spada o blisko 20 procent. Często więc potrzebują na wykonanie tego samego zadania więcej czasu od swych wyspanych kolegów.
– Z długiem sennym jest tak jak z długiem w banku – komentuje doktor Skalski. – Jest pewna granica naszej wypłacalności. Jeśli znajdziemy się poniżej niej, popadamy w ruinę.
Od snu wyzwoleni?
Trudno się zatem dziwić, że dużym zainteresowaniem na całym świecie cieszą się próby całkowitego wyrugowania snu z naszego życia.
Pierwsze farmakologiczne doświadczenia w tej dziedzinie doprowadziły do stworzenia w latach 70. leku zwanego modafinilem. W latach 90. w Europie i USA zaczęto go stosować w leczeniu chorych na narkolepsję, jednak w dość krótkim czasie zorientowano się, że może posłużyć także osobom, których jedyną dolegliwością jest chroniczny brak czasu. Mechanizm działania tego leku nie jest do dziś dobrze znany, nie przeszkadza to jednak temu, że na Zachodzie staje się „pigułką nowego stylu życia”. Od 1998 roku jego sprzedaż rośnie – w 1999 roku szacowano ją na 25 milionów dolarów, a w 2005 było to już 575 milionów dolarów (w Polsce lek jest nierefundowany i miesięczna kuracja może kosztować tysiąc złotych).