„Napastnikom z grupy Dragonfly udało się wedrzeć do systemów informatycznych organizacji o strategicznym znaczeniu" – opisuje działanie hakerów oficjalny dokument firmy Symantec. „Mogli to wykorzystać do szpiegostwa, ale również do sabotażu, w wyniku którego mogło dojść do uszkodzenia sieci energetycznych w zaatakowanych krajach".
Inżynierowie Symanteca wyliczają państwa, w których działają dotknięte działaniami hakerów firmy. To głównie USA i Hiszpania, ale także Niemcy, Francja, Szwajcaria, Wielka Brytania, Polska, Włochy, Dania, Rumunia, Grecja, Serbia, Turcja, Kanada i Australia.
Niebezpieczne związki
Grupa Dragonfly (nazywana również Energetic Bear) jest profesjonalnie zorganizowana i działa co najmniej od 2011 roku. Dysponuje też zasobami wskazującymi na wsparcie ze strony jakiegoś rządu.
Analiza pakietów przesyłanych przez włamywaczy świadczy o tym, że pracują oni w strefie czasowej przesuniętej względem czasu uniwersalnego (UTC) o +4 godziny. To oznacza, że hakerzy działają w Europie Wschodniej, Rosji lub krajach arabskich.
Godziny ataków sugerują, że hakerzy pracowali w... biurze – od 9 rano do 18 po południu. Ich tydzień pracy zaczynał się w poniedziałek i kończył w piątek, co raczej eliminuje kraje muzułmańskie, w których piątki są wolne.