– Jesteśmy czteroosobową rodziną (z jednym dzieckiem w drodze), która przez cały dzień może nosić T-shirty twojej firmy, robić zdjęcia i nagrywać filmy wideo. Będziemy promować twoją firmę online na Facebooku, Twitterze, Flickru, YouTube i innych stronach internetowych, a także wśród wszystkich osób, które zapytają nas, dlaczego nosimy takie same koszulki – zachęcają dorośli członkowie The Billboard Family.
W zamieszczonym na YouTube filmie, w którym rodzina oferuje swoje usługi, można obejrzeć jak wyglądają ojciec rodziny – 32-letni potężny Carl Martin, jego 26-letnia żona Amy, chudy jak szczypiorek czteroletni Layne i uśmiechnięta trzyletnia Kaitlyn. Jest również zdjęcie z badania USG, przedstawiające piąty „nośnik reklamowy”. Alex ma być na świecie pod koniec grudnia, ale nie wiadomo, jak szybko zostanie udostępniony reklamodawcom.
– Możemy złożyć komuś życzenia z okazji urodzin, przekazać światu wiadomość o premierze nowego filmu, płyty CD– obiecuje rodzina Martinów. Zapowiada, że będzie popularyzować sponsorów nie tylko w rodzinnym St. Louis w Missouri, ale również podczas wakacyjnych podróży po całych Stanach Zjednoczonych.
Jak opowiedział „Daily Telegraph” Carl Martin, informatyk z wykształcenia, do wynajęcia swoich bliskich zainspirowało go dążenie, by „zapewnić rodzinie godziwe życie”, nauczyć dzieci odpowiedzialności i przedsiębiorczości. Ile kosztują Martinowie? 1 stycznia całą rodzinę można wynająć za dwa dolary (niecałe 6 złotych). Potem każdego dnia cena rośnie o dwa dolary – do 730 dolarów 31 grudnia. W październiku bieżącego roku ceny zaczynają się od 287 dolarów i rosną o dolara dziennie.
Na razie kalendarz Martinów świeci pustkami (wykupiony jest tylko 13 października). Reklamowa rodzina może mieć jednak spore nadzieje na sukces, bo ich słynny konkurent Jason Sadler – który na taki sam pomysł wpadł przed rokiem – nie ma już w 2010 roku ani jednej wolnej daty. Co więcej, mimo wyższych od Martinów cen (zaczynają się od 5 dolarów 1 stycznia i rosną o 5 dolarów każdego dnia), w 2010 roku zatrudnił już drugą osobę, a na 2011 rok szuka jeszcze czterech pracowników.