Reklama

Piersi, usta, kostka masła

„Alina Szapocznikow: Scultpure Undone, 1955–1972" to wystawa, którą można oglądać od 7 października w Museum of Modern Art (MoMA). O drodze artystki do uznania w USA z Moniką Fabijańską z Instytutu Adama Mickiewicza rozmawia Alan Lockwood

Publikacja: 07.10.2012 19:00

Piersi, usta, kostka masła

Foto: Forum, Władysław Sławny Władysław Sławny

Red

Gdy w 2000 r. powstał Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku, została pani zastępczynią dyrektora odpowiedzialną za program w zakresie sztuki. Jako dyrektorka Instytutu rozwijała pani współpracę, której rezultatem jest zorganizowana w MoMa wystawa. Jak dobrze znano wówczas w Ameryce twórczość zmarłej w 1973 r. Szapocznikow?

– Nie było najmniejszego zainteresowania sztuką Europy Środkowej i Wschodniej. Gdy próbowałam zwrócić uwagę na Szapocznikow, reakcja była następująca: „Opowiadasz nam o artystce, która umarła kilka dekad temu, a my jej nie znamy. To znaczy, że nie była dobra". Zupełnie, jakby nigdy nie istniała żelazna kurtyna.

Dlaczego postanowiła pani promować Szapocznikow?

– Zainteresowałam się jej sztuką już jako studentka. Dlatego od początku dążyłam do tego, żeby Szapocznikow miała wystawę indywidualną w MoMa. Od 50 lat nie prezentowano tam sztuki z naszej części świata.

Dużą trudnością był fakt, że najlepsze muzea, w tym MoMa, nie prezentują wystaw artystów, których dzieł nie mają w swoich kolekcjach. A w kolekcji MoMa nie było ani jednej pracy Szapocznikow. Zanim jeszcze podejmie się próbę przekonania publiczności do zapoznania się z nowym nazwiskiem, trzeba przekonać radę muzeum. A w niej zazwyczaj zasiadają kolekcjonerzy sztuki, którzy dokonują darowizn na rzecz muzeum z nadzieją, że to właśnie ich prace zostaną wystawione.

Reklama
Reklama

Można powiedzieć, że dbają o „własny interes". Jaką więc należy przyjąć strategię?

– Musiałam przekonać jakiegoś kuratora, że w historii sztuki XX w. istnieje nieznana mu ważna artystka. Próbowałam przez trzy lata, aż w końcu poznałam Connie Butler z Museum of Contemporary Art w Los Angeles. Była może 30. kuratorem, któremu wręczyłam katalog Szapocznikow. Pracowała wówczas nad wystawą grupową „WACK! Art in the Feminist Revolution", która miała zostać otwarta w 2007 r. i podróżować do MoMa oraz National Museum of Women w Waszyngtonie. Pojechałyśmy razem do Polski w 2004 r. Connie zainteresowała się Szapocznikow, ale zdecydowała się ostatecznie na prace Ewy Partum, eksperymentatorki z lat 70., i Magdaleny Abakanowicz. Później Connie została kuratorką działu rysunku w MoMa, a ja poznałam Anke Kempkis.

Jak nazywa się galeria, którą otworzyła?

– Broadway 1602. Spytałam Anke, czy zaryzykuje zorganizowanie w Nowym Jorku wystawy Szapocznikow, na którą mogłybyśmy zaprosić dyrektorów i kuratorów największych instytucji muzealnych. Powiedziała „tak". Pojawił się jednak problem. Polskie prawo jest bardzo restrykcyjne w zakresie dzieł sztuki stworzonych ponad 50 lat temu – jeśli ktoś kupi takie dzieło, nie może go wywieźć poza granice kraju. W przypadku Szapocznikow kluczowy okazał się fakt, że w Paryżu jej syn wciąż sprzedawał jej dzieła, co we Francji jest legalne. Anke otworzyła swoją wystawę w listopadzie 2007 r.

Co można było na niej zobaczyć?

– Niewielkie rzeźby, w tym odlewy jej piersi i ust, kilka serii rysunków oraz zdjęć, wszystko pochodzące z ostatniego okresu twórczości, około roku 1970. Wśród rysunków znalazł się projekt „Rolls-Royce" – pomysł artystki na prezentację jej sztuki w Ameryce. Nigdy nie znalazła nabywcy na rzeźbę z marmuru kararyjskiego wielkości dwóch rolls-royce'ów, więc pozostały rysunki. Były też rysunki z jej ostatniego pobytu w szpitalu, po mastektomii. To niesamowite, że na tych autoportretach wciąż się śmieje. I była też fantastyczna seria fotografii z gumą.

Reklama
Reklama

Fotorzeźby, na których rozciągnięta guma zwisa z brzegów półek.

– Pokazywały przesunięcie jej zainteresowań w stronę konceptualizmu i rozumienia materialności. To niesamowite, jak bardzo współczesne wrażenie robiły jej dzieła. Galeria przygotowała też pocztówki z pracą z popielniczką – Szapocznikow gasiła papierosy w kostce masła. Anke była jednak świadoma ryzyka. Nie znała wówczas wielu ludzi, a galeria mieściła się poza artystycznym centrum.

Pojawiła się jednak recenzja w „New York Timesie", a krytyczka Roberta Smith, znana ze swojego przekonania o wyższości sztuki amerykańskiej, umieściła wystawę Szapocznikow w podsumowaniu artystycznych wydarzeń roku. MoMa zakupiło 15 rysunków. Pozostało więc jedynie pytanie, jak długo potrwa przygotowanie wystawy.

Co się wydarzyło przez pięć kolejnych lat?

– Instytut Kultury Polskiej zorganizował spotkanie MoMa z ministrem Bogdanem Zdrojewskim. Zastępca dyrektora MoMa do spraw kontaktów międzynarodowych był zainteresowany zakupem większej liczby prac Szapocznikow. Na tym etapie do rozmów włączyło się także warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, co bardzo pomogło. Zorganizowano tam międzynarodowe sympozjum poświęcone Szapocznikow, które odbyło się podczas wystawy „Niezgrabne przedmioty" w MSN w maju 2009 r.

Czym różni się wystawa Szapocznikow w MoMa (pokazywana wcześniej w Hammer Museum w Los Angeles) od tej zorganizowanej w 2009 r. w Warszawie?

Reklama
Reklama

– Różnica jest ogromna. Na wystawie w MoMa jest około 100 rzeźb, rysunków i fotografii. MoMa opublikowało duży katalog dotyczący życia oraz twórczości Szapocznikow, redagowany przez kuratorki Elenę Filipovic i Joannę Mytkowską z Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Ta wystawa pokazuje wielkość Szapocznikow zupełnie nowej publiczności, która ma szansę poznać szczególny kontekst powojennej Polski, gdzie artystka się rozwijała.

Gdy w 2000 r. powstał Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku, została pani zastępczynią dyrektora odpowiedzialną za program w zakresie sztuki. Jako dyrektorka Instytutu rozwijała pani współpracę, której rezultatem jest zorganizowana w MoMa wystawa. Jak dobrze znano wówczas w Ameryce twórczość zmarłej w 1973 r. Szapocznikow?

– Nie było najmniejszego zainteresowania sztuką Europy Środkowej i Wschodniej. Gdy próbowałam zwrócić uwagę na Szapocznikow, reakcja była następująca: „Opowiadasz nam o artystce, która umarła kilka dekad temu, a my jej nie znamy. To znaczy, że nie była dobra". Zupełnie, jakby nigdy nie istniała żelazna kurtyna.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama