„A pan tam nie idzie?” - pyta Mariusza sekretarka prezesa pani Basia wskazując na gabinet. „A po co? Zasady propagandy to ja mam tu!” i pokazuje mały palec.
W gabinecie prezesa trwa powtórka ze spójności politycznego przekazu. Ryszard i Beata wkuwają, co mówić o KOD, a co o Unii Europejskiej. Prezes jest przeszczęśliwy. Niepewnemu co mówić przed kamerą posłowi, Mariusz wysyła smsa. Cała partia mówi jednym głosem.
„A wiecie co mnie w tym wszystkim niepokoi?” – pyta Beata, rzeczniczka partii. "Że prawie uwierzyłam w to, co powiedziałam".
Wyłamuje się pani Basia, która zasadę propagandowej generalizacji komentuje następująco: „To jest tak jak ślepy maca trąbę słonia. Myśli, że cały jest cienki i podługowaty!”.
I dodaje: „Ja już tylko przyrodnicze oglądam, żeby się nie denerwować!”. I to jest program względnego spokoju.