Zaha Hadid: Projektuję ikony miast

Irakijka z angielskim paszportem przyjechała do Warszawy promować swój projekt wieży Lilium Tower, wysokiej na ćwierć kilometra. Udzieliła wywiadu wąskiej grupie dziennikarzy

Aktualizacja: 23.05.2008 09:51 Publikacja: 23.05.2008 01:41

Zaha Hadid: Projektuję ikony miast

Foto: Życie Warszawy

Czy czuje się pani królową architektury?

Zaha Hadid: Lubię to określenie, ale – szczerze mówiąc – codzienne życie architekta jest dosyć przykre.

Nie wierzę...

Nasza praca to zwyczajna harówka, w trakcie której nie mam czasu pomyśleć o sobie, jak o królowej architektury. Ale kocham ten zawód. Sprawia mi ogromną przyjemność i dostarcza satysfakcji. Uwielbiam rozmyślać nad tym, co moja wyobraźnia może wnieść do miasta, w którym projekt będzie realizowany. Wcale nie jest to proste, bo właściwie wszystko już zostało zrobione, a każdy oczekuje ode mnie czegoś świeżego i nowego. Nie jest to też życie wygodne, bo pracuję na całym świecie i w związku z tym muszę wiele podróżować. Setki godzin spędzam w samolotach. Staram się wtedy układać myśli w głowie, nie marnuję czasu.

Architekci tworzą dziś dzieła oderwane od rzeczywistości, a kombinacje struktur i płaszczyzn nazywają później budynkami. Woli pani projektować architektoniczne ikony czy obiekty użyteczne dla ludzi?

Jedno i drugie, ponieważ architektura symboliczna może być głupia, a budynek użyteczny po prostu brzydki. Szkoła, dom mieszkalny czy centrum handlowe muszą być wygodne dla ludzi, ale nie mogą też szpecić otoczenia. Podobnie jest z wieżowcami, dlatego staram się łączyć te dwie cechy.

Musi to pani całkiem nieźle wychodzić. Jest pani pierwszą kobietą, która otrzymała najbardziej prestiżową w środowisku architektonicznym Nagrodę Pritzkera...

...i jak dotąd ostatnią, a minęło już pięć lat. Martwi mnie to, ponieważ na świecie jest mnóstwo zdolnych i wybitnych kobiet architektów. Często jednak stoją one w cieniu, a laury zbierają ich zawodowi partnerzy.

Dzieje się tak z powodu płci?

To jeden z czynników. Kiedy zaczynałam pracę, było z tym bardzo ciężko. Teraz powiedziałabym, że płeć ma w tym zawodzie znaczenie pół na pół. Ale to się zmienia na lepsze. Od 20 lat wykładam architekturę i spotykam coraz więcej młodych i szalenie aktywnych kobiet, które są u progu błyskotliwej kariery. Mam nadzieję, że szybko wystrzelą w górę, zdobędą sławę, a co za tym idzie – prestiżowe nagrody.

Wspomniała pani o swoich studentach. Pod pani ręką stają się architektami czy bardziej inżynierami?

Jestem architektem i kształcę architektów. To zawód polegający na kształtowaniu przestrzeni i byciu artystą.

Z kolei inżynier zajmuje się materią, czyli czymś zupełnie innym. Stoi na ziemi obiema nogami. Ale paradoks polega na tym, że jeden bez drugiego nic nie zdziała. Przy każdym projekcie zawsze kooperuje zespół architektów i inżynierów. Bez pomysłu architekta nie powstanie jednak żaden projekt.

Jak się pani podoba Warszawa?

Jestem tu zbyt krótko, żeby ją uczciwie ocenić. Byłam w Warszawie już wcześniej, ale to było wiele, wiele lat temu i niewiele z tego pamiętam. Ale zainteresował mnie budynek Pałacu Kultury i Nauki, do którego mnie zaproszono. Przypomina mi wieżowce w Chicago, budowane w latach 60. XX w. Wjechaliśmy na 30. piętro, żeby obejrzeć panoramę miasta. Ale nie będę dzielić się wrażeniami.

Chciałam dać warszawiakom piękny budynek, który będzie można podziwiać, a miastu nową panoramę

Pani prace w wielu miastach zyskały status ikon. Tak stało się m.in. ze skocznią narciarską i stacją kolejową w Insbrucku. Teraz zaprojektowała pani serię wizjonerskich wieżowców w tym m.in. Lilium Tower, który ma stanąć obok hotelu Marriott, na rogu Al. Jerozolimskich i Chałubińskiego. Czy celem pani projektu było zapewnienie stolicy nowego symbolu miasta?

A to byłby – według pana – skandal? Wolę projektować ikony niż obiekty kontrowersyjne. A słyszałam, że skandalem zakończył się konkurs na projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Hadid zgłosiła się do jego pierwszego etapu, ale nie nadesłała swojej koncepcji – przyp. red.). Siadając do pracy, nie myślę sobie, że mój wieżowiec stanie się symbolem jakiejś stolicy. Ale często tak się po prostu dzieje. Chcemy, by nasze projekty zmieniały obraz całego miasta, a nie tylko jego części, oraz by były nowoczesne, narzucały nowy kierunek.

Skąd pomysł na taki właśnie kształt wieży?

Chcieliśmy czegoś lekkiego, co w bardzo delikatny sposób oprze się na gruncie. Właściwie Lilium Tower wyrasta z ziemi i przez to jest bardziej dostępny dla ludzi. Na szerszą podstawę nie było zresztą miejsca.

Czy podczas projektowania ważne było dla pani dopasowanie wieżowca do otoczenia i miasta?

Naszym najbliższym sąsiadem jest inny wieżowiec, więc to trochę ułatwiło sprawę. Ale nie zawracaliśmy sobie tym głowy za bardzo. Architektura idzie do przodu. To, jak budowało się 30 lat temu, nie pasuje już do nowoczesności. Dlatego obok Marriotta nie powstanie kolejny kanciasty budynek.

Ale w materiałach dla prasy inwestor chwali się, że Lilium Tower idealnie wpasowuje się w otoczenie. Co sprawia, że tak jest?

OK, poddaję się. Nie pasuje w ogóle. Nie chcieliśmy, żeby pasował. Jestem Irakijką mieszkającą w Londynie, mogę więc nie do końca rozumieć, co oznacza dopasowanie do otoczenia.

Czy nowa wieża będzie dobrze prezentować się w centrum Warszawy?

Nie wiem. A czy pan lepiej się prezentuje obok tego pana czy drugiego? Chciałam dać miastu interesujący projekt, a mieszkańcom nową panoramę centrum. Chcieliśmy uniknąć projektowania budynku odciętego od chodnika. Dlatego Lilium nie ma postumentu, wielkiego bloku ze ścianami, który odcina przechodniów od budynku. Zatopienie niższych kondygnacji pod ziemią, ale łatwo dostępnych i częściowo przeszklonych, da mieszkańcom Warszawy przestrzeń publiczną wysokiej jakości.

Każdy nowy projekt wieżowca w Warszawie wzbudza kontrowersje. Wszyscy pytają zaraz o duszę budynku, jego powiązania z miastem. Czy Lilium Tower powstał specjalnie dla nas, czy mógłby powstać w każdym innym mieście?

Zna pan w ogóle moje prace? Czy choć raz widział pan coś dwa razy? Czy myśli pan, że mamy szufladę z szablonami i gdy trzeba, wyjmujemy je i rozwozimy po całym świecie? Odpowiem panu. Nie mamy. Ta cała obsesja z dopasowywaniem budynków do kontekstu irytuje mnie. Przecież kontekst miast cały czas się zmienia. Gdyby chcieć wszystko doskonale dopasować do otoczenia, nie powstałby ani jeden oryginalny budynek. Wszystkie byłyby podobne. Takie postępowanie w prostej drodze prowadzi do stagnacji miasta. Wenecja jest piękna, ale jest także jak zakonserwowane miasto. Oczywiście nowe budynki trzeba asymilować, ale nie upodabniać do reszty. Idealną sytuacją byłoby wyburzenie wszystkich dotychczasowych wieżowców, żeby nowego nie trzeba było dopasowywać. Tak się oczywiście nie stało, a my nie zdecydowaliśmy się na kanciasty wieżowiec, bo obok stoją podobne.

Nowe technologie dają dziś architektom niesamowite pole do popisu. Obecnie można wybudować właściwie wszystko, czego się zapragnie. Czy stołeczny Lilium Tower o wyjątkowym kształcie jest taką właśnie zachcianką architekta?

Wielu z nas tworzy kombinacje struktur oraz płaszczyzn i nazywa to potem budynkiem. Nasz wieżowiec taki nie jest. W jego kształcie nie ma niczego dziwacznego. W prosty sposób wychodzi z ziemi i pnie się w górę. Nowe technologie pomagają nam w wypełnianiu wieżowca nowoczesną infrastrukturą, budowaniu go z ekologicznych materiałów, ale nie do zaskakiwania dziwactwem. Chociaż oryginalny na pewno jest. Nie przeczę.

Czy architekt z takim ogromnym doświadczeniem może się czegoś nauczyć w Warszawie, wyjechać stąd zainspirowanym do pracy?

Każda sytuacja, w której uczestniczę, ma na mnie wpływ. Rozmowa, język – który słyszę, wszystko, co widzę. Ale to nie dzieje się ot, tak po prostu. Nie jestem dzieckiem, które wyjrzy za okno i zachwyci się czymś, co zobaczyło. A potem narysuje wyjątkowy wieżowiec. Ale z wizyty w stolicy Polski wyjadę z wrażeniami, które może odbiją się na moim następnym projekcie.

Czy czuje się pani królową architektury?

Zaha Hadid: Lubię to określenie, ale – szczerze mówiąc – codzienne życie architekta jest dosyć przykre.

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"