– Wynajmujemy statystów, którzy udają klientów. Ich zadaniem jest przymierzanie konfekcji, paradowanie z firmowymi torbami i fingowanie kupowania przy kasie – mówi „Rz” Ricki Petrini, szef marki Capasca, która lansuje nowe butiki w Sztokholmie. – Statyści mogą ze sobą współdziałać, prowadzić rozmowę. Nie mają jednak prawa niepokoić klientów ani stwarzać zamieszania wokół siebie – tłumaczy. Mogą powiedzieć co najwyżej komplement, gdy zainteresowani przymierzają ubrania firmy.
Capasca North w Sztokholmie szuka właśnie odpowiednich osób do roli żądnych konsumentów. Mają być w wieku od 20 do 35 lat i różnić się wyglądem, by happening w butikach czynić wiarygodnym. Nie będą to jedynie piękne dziewczyny i przystojni mężczyźni.
– Metoda wynajmowania mock-up shoppersów budzi wątpliwości – mówi „Rz” Dick Malmlund, szef bezpieczeństwa szwedzkiego handlu. Nie polecamy jej, ale działa od roku – opowiada. – Nie praktykują jej butiki wielkich sieci.
W opinii Dicka Malmlunda wynajmowanie symulujących klientów przypomina handel uliczny na Drottningsgatan w centrum Sztokholmu. – Popieramy poważny handel, a nie taki, który manipuluje konsumentem – podkreśla Malmlund.
– Istnieją inne sposoby oddziaływania, wystrój sklepów czy muzyka. Metoda fingujących klientów jest niesprawdzona, ale nie jest nielegalna. Nie znaczy jednak, że to, co jest dozwolone, ma być stosowane. Gdzieś musi być granica – ocenia.