Wędrujący od domu do domu przebierańcy‚ lampiony z dyń i bale to halloweenowa amerykańska tradycja. Przed paru laty dotarła pod polskie strzechy. Coraz więcej młodych Polaków świętuje wigilię dnia Wszystkich Świętych po amerykańsku. W szkołach organizuje się bale wampirów i duchów‚ w kinach obejrzeć można horrory‚ na straganach sprzedają się dynie‚ a z bieliźniarek znikają prześcieradła.
[srodtytul] Zabawa z innej bajki[/srodtytul]
Co nasze dzieci przebrane za wiedźmy‚ wampiry i strzygi wiedzą o Halloween? – Trzeba się przebrać za straszydło i chodzić po domach‚ straszyć i prosić o cukierki‚ ale ja bym wolał zupy – mówi chłopczyk w masce goryla‚ który z grupą innych straszydeł nawiedził mój dom. Po co straszyć ludzi? – Nie wiem. Tak robili na filmach w telewizji. Chyba po to, żeby było śmiesznie – odpowiada przebrana za wiedźmę dziewczynka‚ która pożądliwie patrzyła na moją kromkę chleba posmarowaną domowym smalcem. I ona wolała zjeść coś konkretnego zamiast słodyczy.
Poczęstowałam ją talerzem zupy ogórkowej. A co stanie się‚ jeśli dzieci nie nakarmi się słodyczami lub pajdą chleba? – Chyba nic – mówi, wzruszając ramionami, goryl‚ a wiedźma dodaje: – Będziemy musieli coś pani zepsuć. Dlaczego? – To taka tradycja. Można np. do szamba wrzucić drożdże‚ wysmarować klamkę ketchupem‚ albo rozbijemy jajko na płocie – śmieje się wiedźma.
Na własnej skórze przekonała się o konsekwencjach niewręczenia łakoci dzieciom moja mama‚ która nie znając amerykańskich zwyczajów, w ubiegłym roku nie poczęstowała dzieci. – Było już ciemno‚ kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Wyszłam przed dom‚ a grupa stojących pod furtką ludzi coś krzyknęła. Nie zrozumiałam co. Myślałam‚ że to jacyś chuligani, więc nie otworzyłam furtki. Rano‚ gdy szłam do ojca na cmentarz, okazało się‚ że na murku mam rozbite jajko. A jednak chuligani. Dobrze‚ że ich nie wpuściłam – ucieszyła się moja mama. Była jednak oburzona i przerażona zachowaniem wieczornych gości.