Gwiazdy odsłaniają twarz

Słynne aktorki i modelki bez makijażu, bez stylizacji, bez cyfrowej obróbki? Pokazać swoje zmarszczki i niedoskonałości to w świecie mody sensacja. Tu nic się nie dzieje bez udziału Photoshopa

Aktualizacja: 14.05.2009 13:53 Publikacja: 14.05.2009 01:19

„Vogue” – po megaobróbce wszystkie twarze są jak klony

„Vogue” – po megaobróbce wszystkie twarze są jak klony

Foto: VOGUE

Numer francuskiego magazynu „Elle” z kwietnia publikuje na okładce i w środku osiem światowych gwiazd: m.in. Monicę Bellucci, Ines de la Fressange, Evę Herzigovą, Charlotte Rampling, Sophie Marceau. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że gwiazdy na zdjęciach słynnego fotografa mody Petera Lindbergha są – uwaga! – bez makijażu, bez retuszu, bez Photoshopu. „Osiem kobiet odważyło się pokazać prawdziwą urodę” – zachęca okładka „Elle”.

W świecie magazynów kobiecych to sensacja. Gwiazda w stanie naturalnym pojawia się tylko, gdy paparazzi przyłapie ją na porannym spacerze po pieczywo. W innych okolicznościach medialnych pracę nad twarzą, ciałem i strojem gwiazdy wykonuje sztab zawodowców od mody i urody, a rezultat ich pracy do perfekcji doprowadza ekipa obróbki cyfrowej. Owszem, portale zagraniczne i polskie lubują się w reportażach typu „zobacz gwiazdy bez makijażu”. Ale w podtekście materiału jest: „zobacz, jakie są nieatrakcyjne”.

W obróbce celują magazyny amerykańskie, mistrzostwo osiągnął „Vogue”. Na jego okładce tak samo wyglądają kobiety w wieku 20 i 70 lat, matki są młodsze niż córki. Każdy uśmiechnięty, szczupły i szczęśliwy. Mężczyznom dodaje się włosów, kobietom ujmuje z bioder i nosów, podnosi pupy i usuwa zmarszczki.

Mniej eleganckie niż „Vogue” kolorowe pisma także robią ze zdjęciami, co chcą. Zmienia się położenie postaci i pozycje ciała, usuwa zbędne szczegóły, głowy znanych osób przyczepia się do ciał modelek. Wpadki retuszerów dokumentuje strona internetowa www.photoshopdisasters. Brak jednej nogi, trzy ręce, dwie lewe dłonie, pojedyncza noga, która do nikogo nie należy, lewitujący w powietrzu talerz, którego nikt nie trzyma itp... Można się pośmiać, zachęcam do odwiedzin.

 

 

W Europie na szczęście rzeczy nie zaszły jeszcze tak daleko. Mamy natomiast dwa inne zjawiska: modę na naturalność zdjęć i modę na kobiety po 40.

I one właśnie spotkały się we francuskim „Elle”. Sfotografować się au naturel to dla każdej gwiazdy prawdziwa przyjemność, nawet jeśli jest w wieku okołomenopauzalnym. Przynajmniej tak twierdzą celebryci. Wszystkie panie w „Elle” są po czterdziestce, Marceau ma 42 lata, Bellucci 44, Ines de la Fressange stuknęła 50, Charlotta Rampling ma ponad 60. – Kobieta po czterdziestce została nareszcie dostrzeżona, mówi Barbara Mietkowska, redaktor naczelna polskiej edycji „Elle”.

Dostrzeżona została zapewne głównie wtedy, gdy okazało się, że generuje dochody w postaci reklam, bo pokolenie 40 plus jest najważniejszą grupą docelową producentów kosmetyków.

Ale czy czytelniczkom się spodobają na zdjęciach kobiety, wcale nie tak piękne i doskonałe?

– Czytelniczki mówią, że chcą widzieć w magazynie kobietę prawdziwą – odpowiada Mietkowska. Ale rynek potwierdził, że jest inaczej. W marzeniach panie identyfikują się z piękniejszą i młodszą i taką właśnie chcą widzieć w magazynie. Pisma, które przedstawiały zwyczajne kobiety, zawsze okazywały się klapą.

W zeszłym roku media elektroniczne i papierowe obiegła kampania reklamowa Dove, pokazująca grupę kobiet w bieliźnie, o różnych, często obfitych, lecz zawsze, jak twierdził reklamodawca „naturalnych” kształtach. „Real beauty” fotografowane przez Annie Leibovitz spotkało się z powszechną aprobatą. „Nareszcie pokazujecie kobiety o prawdziwych kształtach, a nie wciąż te anorektyczki” – pisali internauci.

 

 

Wkrótce potem (w maju 2008 r.) tygodnik „New Yorker” zamieścił wywiad z Pascalem Danginem, retuszerem cyfrowym, który twierdził, że nad zdjęciem każdej z tych pań osobno pracował w swoim studiu. – Wie pan, ile z tym było roboty? – mówił „New Yorkerowi”. Ale to było wyzwanie – zachować „przebieg” (milleage) każdego z tych ciał, sprawiając, żeby jednak wyglądały atrakcyjnie. I dodaje: – Ludzie którzy skarżą się, że wszystko na zdjęciach jest teraz wyczyszczone, są pierwsi, żeby mi powiedzieć: tylko usuń mi to z ręki.

Po tym tekście Dove wydało stanowczy protest, twierdząc, że jedyne, co usunięto ze zdjęć, to kurz i że wprowadzono tylko drobne korekty koloru. Ale Dangin w kolejnym oświadczeniu potwierdził to, co wcześniej powiedział „New Yorkerowi”.

Valérie Toranian, szefowa „Elle”, wyjaśniła agencji Associated Press, że nie wyrusza wcale na krucjatę ze sztucznością. Wystarczy zobaczyć strony reklam kosmetyków w „Elle”. – Ale upiększyć ciało kobiece może nie tylko Dior czy Helena Rubinstein. Trzeba tylko pokazać kobietom, że w stanie naturalnym także mogą być piękne.

Fotograf mody Marcin Tyszka, który pracuje dla magazynów, a także dla „Vanity Fair” robi kampanię biżuterii Chanel, nie wierzy, że zdjęcia w „Elle” poszły całkiem bez Photoshopu.

– Mogli zostawić parę zmarszczek dla uprawdopodobnienia, ale na pewno coś zrobili. Znam techniki, jakimi dzisiaj pracuje się nad zdjęciami w magazynach. Bez photoshopu nic nie pójdzie.

 

 

Tyszka jest przekonany, że profesjonalny makijaż, uczesanie i stylizacja mogą dla fotografii zrobić cuda. Mogą wymodelować twarz, dodać jej kątów. Reszta jest w rękach fotografa – światło to podstawa. – Elle wybrało Petera Lindbergha, bo uprawia fotografię naturalistyczną – dodaje Tyszka – ale kiedy pracuje dla koncernów kosmetycznych, robi superobrobione zdjęcia. Dziś koncerny kosmetyczne dyktują trendy urody.

Co myśli o plastikowych postaciach na okładkach amerykańskiego „Vogue’a”? – Często bywam w Stanach i wiem, że tam wiele kobiet naprawdę tak wygląda. To rezultat dbania o siebie od lat, zabiegów kosmetycznych, masaży, chirurgii plastycznej. Ale zgadza się, że Amerykanki często przesadzają. – Czasem, kiedy jestem na kolacji i widzę je z bliska, mam wrażenie, że to klony. Wszystkie mają taki sam kształt nosa i wyraz twarzy.

Czy zdjęcia bez makijażu i bez retuszu to jednorazowy wybryk, kaprys redaktorek i aktorek, które także przyznają, że podobają się sobie w wersji sauté? Jednorazowo jest to rodzaj atrakcyjnej odmiany dla wszystkich, a i tak porządek nie zostaje zaburzony. Rynek reklamowy działa jak zwykle. Ale co by się działo, gdyby nagle pisma kobiece zaczęły zachęcać kobiety do pokazywania się bez makijażu, perfum i produktów do włosów?

– Branża kosmetyczna jest bardzo bogata, mówi Danuta Walewska, dziennikarka ekonomiczna „Rz”. – Gdyby nagle kobiety przestały się malować, co jest mało prawdopodobne, branża przerzuciłaby się na kosmetykę pielęgnacyjną. Firmy kosmetyczne w badania inwestują więcej niż sektor IT. To tak głęboki rynek, że nikt by nie ucierpiał.

Numer francuskiego magazynu „Elle” z kwietnia publikuje na okładce i w środku osiem światowych gwiazd: m.in. Monicę Bellucci, Ines de la Fressange, Evę Herzigovą, Charlotte Rampling, Sophie Marceau. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że gwiazdy na zdjęciach słynnego fotografa mody Petera Lindbergha są – uwaga! – bez makijażu, bez retuszu, bez Photoshopu. „Osiem kobiet odważyło się pokazać prawdziwą urodę” – zachęca okładka „Elle”.

W świecie magazynów kobiecych to sensacja. Gwiazda w stanie naturalnym pojawia się tylko, gdy paparazzi przyłapie ją na porannym spacerze po pieczywo. W innych okolicznościach medialnych pracę nad twarzą, ciałem i strojem gwiazdy wykonuje sztab zawodowców od mody i urody, a rezultat ich pracy do perfekcji doprowadza ekipa obróbki cyfrowej. Owszem, portale zagraniczne i polskie lubują się w reportażach typu „zobacz gwiazdy bez makijażu”. Ale w podtekście materiału jest: „zobacz, jakie są nieatrakcyjne”.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"