„Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły, kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka" – pisał Jan Brzechwa, nie przypuszczając, że nadejdą czasy, gdy dzika można będzie spotkać w śródmieściu.
Czasy takie właśnie nadeszły. Październik 2014 r., w Świnoujściu władze miasta ustawiają znaki zakazu karmienia dzików, które można spotkać wszędzie, na plaży i w centrum. Chętnym udostępniany jest darmowy środek odstraszający dziki o nazwie Ffuuk. Wprawdzie miejscowe koło łowieckie uwzględnia w swoich planach odstrzał dzików, ale ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców (dziatwa igrająca na placach zabaw) nie ma możliwości przeprowadzenia myśliwskiej kanonady na terenach śródmiejskich ani nawet w podmiejskich dzielnicach mieszkaniowych.
Niedźwiedzie, łosie, dziki to leśne giganty. Ale do miast przybywa coraz więcej drobnicy. Zwierzęta z pól, lasów i łąk coraz częściej wybierają życie wśród wieżowców. Naukowcy nie znajdują dowodów na to, że są do tego zmuszone, postępują tak z wyboru, ponieważ bliskość siedzib ludzkich gwarantuje im obfitość pożywienia. Już nie tylko w dzielnicach podmiejskich, ale także w centrach, w kwartałach zabudowanych wieżowcami, można spotkać lisy, kuny, borsuki, nie mówiąc o świetnie odnajdujących się w takich warunkach, uważanych dotychczas za płochliwe, kaczkach, srokach, sójkach. Na warszawskim Pałacu Kultury gniazdują orły bieliki i czarne bociany.
Miejskie życie zmienia dzikie zwierzęta. Naukowcy z Uniwersytetu Minnesoty zmierzyli pojemność czaszek miejskich szczurów i myszy i porównali ją z mózgami przedstawicieli tych samych gatunków żyjących na terenach wiejskich i w lasach. Wszystkie zwierzęta z miasta miały większą czaszkę, czyli większy mózg. A to oznacza w kategoriach biologicznych, że „zmądrzały".
– Zbliżanie się płochliwych ptaków i ssaków do ludzkich siedzib dowodzi, że czują się one w obecności człowieka coraz bezpieczniej. Zmniejsza się dystans ucieczki, wyczuwana instynktownie bezpieczna odległość, która w razie ataku pozwala zwierzęciu na ucieczkę – wyjaśnia dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo w Warszawie.
Jak się zachowywać, spotykając dzikie zwierzęta w mieście? Problem jest poważniejszy, niż sądzi wielu ludzi. Aleksander Kajankin, szef regionalnej służby ochrony zwierząt w obwodzie irkuckim, poinformował w związku z inwazją niedźwiedzi, że w mieście Angarsk mieszkańcy pozbawili życia jednego z nich, gdy zaskoczyli go na miejskim śmietniku. Ale przecież nie tędy droga, zwłaszcza w obwodzie irkuckim, gdzie w tajdze czai się jeszcze 13 tys. niedźwiedzi planujących exodus do miasta.