Pozwolenie na budowę Stadionu Narodowego miało zostać wydane już w zeszłym tygodniu. Stosowny wniosek wraz z kilkunastoma pudłami dokumentacji złożyli dumnie miesiąc temu Michał Borowski, szef Narodowego Centrum Sportu, i minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Jak wynika z naszych informacji, wniosek podpisany przez byłego naczelnego architekta miasta prawdopodobnie był wadliwy. Na dodatek Borowski mógł w nim poświadczyć nieprawdę.
Zgodnie z przepisami, aby wystąpić z wnioskiem o pozwolenie na budowę, trzeba mieć prawo do dysponowania nieruchomością. Borowski oświadczył, że posiada je na mocy umowy z Ministerstwem Sportu. Tyle że zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, ta umowa nie nadaje takiego prawa NCS. Tytuł prawny do nieruchomości posiada za to Centralny Ośrodek Sportu (chodzi o tzw. trwały zarząd). Jak wynika z naszych informacji, od kilku dni trwały w ośrodku gorączkowe narady, co zrobić z tą sprawą.
W pośpiechu zapomnianoo uregulowaniu kwestii prawnego tytułu do gruntu– mówią eksperci
Umowę przeanalizowali dla „Rz” Paweł Świrski, partner z kancelarii Baker & McKenzie, i Rafał Dębowski, wspólnik z kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. – Umowa nie przekazuje żadnego tytułu prawnego do nieruchomości NCS. Wniosek o pozwolenie na budowę był więc nieprawidłowy – uważa Świrski.