Tak postanowił wczoraj krakowski Sąd Apelacyjny, utrzymując w mocy wyrok pierwszej instancji nakazujący Ziobrze przeproszenie dr. G. po głównych programach informacyjnych w TVP, Polsacie i TVN. Sąd zwiększył jednak zasądzone zadośćuczynienie z 7 do 30 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.
– Nie podzielam tego rozstrzygnięcia, odwołam się do Sądu Najwyższego. Uniemożliwiono mi przeprowadzenie postępowania dowodowego dla oceny faktów, na których oparłem moje wypowiedzi – oświadczył po wyroku Zbigniew Ziobro. Wystąpi też o wstrzymanie wykonania wyroku do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Sąd Najwyższy. Gdyby nic tam nie wskórał, czeka go wyłożenie kilkuset tysięcy na opłacenie przeprosin w stacjach telewizyjnych.
Sprawa dotyczyła słynnej wypowiedzi byłego ministra sprawiedliwości na konferencji prasowej w lutym 2007 r. po zatrzymaniu przez CBA dr. G. podejrzewanego wówczas m.in. o zabójstwo pacjenta i korupcję. Ziobro ogłosił wtedy: „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Za te słowa kardiochirurg wytoczył mu proces cywilny o zniesławienie. Domagał się przeprosin w kilkunastu mediach i 70 tys. zł zadośćuczynienia.
Po niekorzystnym dla Ziobry wyroku sądu okręgowego jego pełnomocnicy złożyli apelację, twierdząc, że nie zniesławił kardiochirurga. Apelowała też druga strona, wnosząc o wyższe zadośćuczynienie i zwiększenie zakresu przeprosin.
Sąd apelacyjny nie uznał jednak racji Ziobry. Stwierdził, że doszło do zniesławienia lekarza, a wyrok pierwszej instancji był prawidłowy. Zdaniem sądu na żadnym etapie postępowania nie można było mówić o prawdopodobieństwie popełnienia przez lekarza zbrodni na pacjencie. Jak podkreślał w uzasadnieniu sędzia Władysław Pawlak, minister był upoważniony do przekazywania informacji o toczącym się śledztwie i zarzutach, ale nie mógł tego robić w tak kategoryczny sposób. – Dopuścił się tego wysoki funkcjonariusz państwowy wobec lekarza, dla którego ważne jest zaufanie społeczne. Musi więc za swe słowa ponieść konsekwencje – mówił sędzia.