Według gościa programu wielka fala populizmu gospodarczego na świecie to reakcja na zbyt szerokie ingerowanie w życie szarego obywatela. - Unia chciałaby nam wszystko uregulować i za nas decydować, a obywatel chciałby sam podejmować decyzje – mówił Mulewicz.
Przyznał, że kryzys Zachodu bierze się z przeregulowania, które irytuje obywateli. - Ludzie chcą być podmiotami, a nie przedmiotami – stwierdził Mulewicz.
Odnosząc się do zwycięstwa Trumpa stwierdził, że nie jest to koniec dla umowy TTiP. - Zbyt dużo pracy włożono w to, żeby ją jednym ruchem skreślić. Mogą być renegocjacje, też żmudne – przyznał.
Jako największych przegranych wyborów w USA gość programu uznał kraje, które do tej pory czerpały ogromne korzyści z eksportu, jak Chiny.