Czwartkowa sesja zaczęła się od mocnego uderzenia popytu. Tuż po starcie handlu notowania WIG20 zostały wywindowane do 1682 pkt. To nowy szczyt (w ujęciu intraday) trwającej od połowy marca fali wzrostowej. W tej okolicy indeks utrzymywał się mniej więcej do południa, by potem spasować i pod wpływem niekorzystnych odczytów makro cofnąć się pod kreskę.
Stopa bezrobocia w Niemczech wzrosła w kwietniu do 5,8 proc. (prog. 5,2 proc.), a PKB strefy euro w I kw. stopniało o 3,3 proc. w ujęciu r/r (prog. -3,1 proc.). Po południu przyszły jeszcze gorsze od oczekiwań dane z USA o liczbie nowych bezrobotnych (3,8 mln wobec prog. 3,5 mln) i indeksie Chicago PMI. Choć do niedawna złe dane były dobrymi danymi, to w piątek złe dane były jednak złymi. Gdy my kończyliśmy sesję symbolicznym spadkiem, Europa miała znacznie większe straty. DAX i CAC40 nurkowały bowiem o 1,9 proc. Na wyraźnym plusie był tylko BUX (0,9 proc.). Oznaki słabości widać też było na Wall Street, gdzie S&P500 spadał o 0,6 proc., a Nasdaq oscylował przy poziomie neutralnym.