Przecena z końca ubiegłego tygodnia mogła wlać niepewność w serca inwestorów. Okazało się jednak, że niepotrzebnie. Otwarcie nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie można bowiem uznać za udane. Kolor zielony przeważał od początku poniedziałkowej sesji. Były owszem momenty zwątpienia, ale szybko udało je się przezwyciężyć i byki rozegrały sesję według własnego pomysłu.
Na starcie WIG20 zyskał 0,3 proc. Tym samym byki udowodniły, że otrząsnęły się z porażki poniesionej w ubiegłym tygodniu. Co prawda jeszcze w pierwszej godzinie handlu podaż wyprowadziła kontratak i indeks największych spółek naszego parkietu zjechał w okolice zamknięcia z piątku, ale z perspektywy czasu ruch ten można uznać za mało znaczący epizod. W kolejnych godzinach handlu to znowu popyt rozdawał karty na rynku. Przewaga kupujących rosła systematycznie z każdą godziną. W połowie notowań WIG20 zyskiwał około 1 proc. i był jednym z najmocniejszych rynków na Starym Kontynencie. Lepiej prezentował się jedynie rosyjski RTS, który rósł 1,5 proc. W tym czasie niemiecki DAX zyskiwał 0,2 proc., a francuski CAC40 był nawet nieznacznie pod kreską.