DAX, główny indeks niemieckiego parkietu, dzieli od historycznego rekordu już jedynie około 3 proc. W środę po raz pierwszy od kwietnia 2015 r. przebił poziom 12 tys. pkt. Przez ostatnie trzy miesiące wzrósł on ponad 11 proc., co plasuje go w tym okresie wśród najlepszych indeksów rynków rozwiniętych.
Niemieckiej giełdzie wyraźnie sprzyja dosyć dobra sytuacja gospodarcza kraju. W środę potwierdził ją lepszy od prognoz odczyt indeksu klimatu biznesowego Ifo. Wzrósł on ze 109,9 pkt w styczniu do 111 pkt w lutym i wrócił na najwyższy poziom od marca 2014 r.
Stabilny rynek
Część ekspertów wskazuje, że indeks DAX i ogólnie niemiecki rynek finansowy powinny wykazać w tym roku odporność na polityczne wstrząsy, takie jak wybory w Niemczech i we Francji. Analitycy JPMorgan Chase wskazują zaś, że niemiecka giełda może stać się bezpieczną przystanią dla inwestorów, jeśli Marine Le Pen wygra francuskie wybory prezydenckie. Za takim scenariuszem przemawiają m.in. historyczne analogie. „Niemieckie akcje zyskiwały o wiele mocniej niż akcje z innych państw regionu w czasie nasilenia europejskiego kryzysu zadłużeniowego w 2011 r., w czasie gdy euro się załamało, a rentowności obligacji państw z peryferii Eurolandu mocno wzrosły" – piszą eksperci JPMorgan Chase.
Ich zdaniem na korzyść niemieckich akcji powinna zadziałać również przyspieszająca inflacja. W styczniu wzrosła w Niemczech do 1,9 proc., czyli znalazła się w pobliżu celu wyznaczonego przez Europejski Bank Centralny. Powracająca inflacja skłania inwestorów, by szukali na rynku akcji stopy zwrotu lepszej, niż mogą im zapewnić np. obligacje. „Niemcy są już beneficjentem globalnego handlu reflacyjnego, co ma naszym zdaniem solidne podstawy" – wskazują analitycy JPMorgana.
Słabsze euro
Niemieckie obligacje znów zaczynają być traktowane jako bezpieczna przystań. Rentowność dwulatek spadła w środę do minus 0,87 proc. Rośnie również różnica między rentownością niemieckich i francuskich papierów dziesięcioletnich, co tłumaczone jest głównie rosnącą niepewnością związaną z kampanią wyborczą we Francji. Niepewność ta przyczynia się również do osłabienia euro, co jest akurat dobrą wiadomością dla korzystających na tym niemieckich eksporterów. W środę po południu za 1 euro płacono 1,05 dol., o ponad 4 proc. mniej niż rok temu.