Giełda natychmiast ukarała spółkę: akcje staniały o prawie 25 proc. Przy tym prezes Mana Peter Clarke ujawnił, że nie planuje zmian w wysokości dywidendy, chociaż zysk za drugą połowę 2011 r. też będzie niższy. – Apetyt na inwestycje drastycznie spadł – mówił wczoraj Clarke.
Za ostatnie sześć miesięcy tego roku finansowego (kończy się 30 września) Clarke oczekuje zysku przed opodatkowaniem w wysokości 185 mln dol. w porównaniu z 227 mln dol. rok temu.
To dowodzi, że czasy naprawdę są trudne, bo aktywa, jakimi zarządza Man, wynoszą 65 mld dol. wobec 40,5 mld dol. rok temu. Przy tym różnice kursowe działały na niekorzyść firmy i obciążyły bilans kwotą 1,9 mld dol. Najbardziej firma ucierpiała z powodu umocnienia dolara amerykańskiego wobec euro i dolara australijskiego.