Obniżka, w nocy z czwartku na piątek, przez agencję Moody's rating kredytowego Węgier do poziomu śmieciowego (Ba1) zdeterminowała otwarcie dzisiejszej sesji w Warszawie. Decyzja o cięciu ratingu tłumaczona była pogorszeniem wzrostu gospodarczego w naddunajskim kraju oraz słabnącymi nadziejami na poprawę finansów publicznych.
Nasz rynek wystartował od niższego poziomu niż zakończył poprzednią sesję. WIG 20 zniżkował 0,87 proc. do 2146 pkt. WIG tracił 0,55 proc. co oznaczało, że znalazł się na wysokości 37400 pkt. Znacznie lepiej prezentowały się jednak mniejsze i średnie podmioty, których większość zyskiwała na wartości. To potwierdza, że za słabe otwarcie w piątek rano odpowiadali zagraniczni inwestorzy, którzy polskie i węgierskie aktywa (oraz innych państw środkowoeuropejskich) trzymają w jednym koszyku. Dlatego, w reakcji na cięcie ratingu dla Węgier, na wszelki wypadek, zaczęli też wyprzedawać polskie papiery. Podaż nie była jednak zbyt agresywna i już po kilkunastu minutach indeksy odrobiły znaczną część strat. Na możliwość odbicia wskazywała też analiza techniczna. Bardzo dobry koniec czwartkowych notowań sprawił, że na indeksie WIG 20 postała świeca z długim cieniem dolnym co zazwyczaj zwiastuje zmianę trendu.
Spadki w Warszawie na otwarciu byłyby zapewne większe, gdyby nie spokojny początek notowań w Zachodniej Europie. Parkiet w Paryżu wystartował od 0,3-proc. wzrostów. Niemiecki zaczął na 0,2-proc. plusie a brytyjski od 0,1-proc. zniżki. Inwestorzy najwyraźniej przez noc przetrwali już obniżkę ratingu dla Portugalii (przez Fitch) i weto niemieckiej kanclerz Angeli Merkel dla pomysłu emisji euroobligacji, które miałyby pomóc w ratowaniu bankrutujących państw unijnych.
Za słabą postawę indeksów na GPW w największej mierze odpowiadało PGE, które na otwarciu traciło 1,3 proc. Na drugim biegunie był KGHM zyskujący 0,5 proc. Po dwudziestu minutach obroty w Warszawie ledwo przekraczały 25 mln zł co zwiastuje spokojny przebieg sesji. Na rynku można zauważyć brak inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, którzy wczoraj świętowali Dzień Dziękczynienia a dzisiaj ruszają na zakupy świąteczne (tzw. czarny piątek). Od tego, ile pieniędzy zostawią w sklepach może zależeć koniunktura giełdowa w kolejnych dniach. Na spokojny charakter notowań może też wskazywać wyjątkowo ubogi kalendarz danych makroekonomicznych. Z Zachodu nie napłyną dzisiaj żadne nowe informacje tego typu. W Polsce poznamy dane o październikowym bezrobociu i sprzedaży detalicznej (o godz. 10.00).
Cięcie ratingu dla Węgier miało też negatywny wpływ na rynek walutowy. Złoty osłabił się. W piątek rano za euro trzeba już było płacić 4,51 zł. Dolar kosztował 3,39 zł a frank 3,67 zł.