To, co będzie się działo z naszą walutą w najbliższych dniach, będzie zależało od sytuacji na amerykańskich rynkach finansowych oraz na tamtejszej giełdzie. Wczoraj po południu euro kosztowało 3,6373 zł, a dolar 2,4949 zł.

Na zamieszaniu na rynkach kapitałowych zyskują obligacje. Ich ceny rosną, bo inwestorzy, którzy wycofują się z giełdy, pozyskane pieniądze inwestują m.in. w papiery skarbowe.

Wczoraj euro traciło na wartości względem dolara. Zdaniem analityków jest to efekt tego, że część inwestorów wierzy, iż Europejski Bank Centralny (EBC), podobnie jak amerykański Fed, obniży stopy procentowe.

W eurolandzie główna stopa procentowa wynosi obecnie 4 proc., czyli jest najwyższa od sześciu lat. W ten sposób europejskie papiery dłużne stają się lepszą lokatą kapitału od obligacji amerykańskich. Jednak sporo inwestorów ma nadzieję, że EBC pójdzie w ślady Fedu i chcąc stymulować gospodarkę, zacznie obniżać koszty kredytu. Zdaniem analityków banku BNP Paribas cykl obniżek rozpocznie się już w II kwartale.