Na początku września rentowności polskiego długu 10-letniego przełamały psychologiczną barierę 3 proc., a w poniedziałek spadły do rekordowych 2,810 proc. Piątek to czwarty z rzędu dzień silnego odbicia (rentowności zbliżyły się do 3,2 proc.). Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ przekonuje, że jest zdecydowanie za wcześnie aby mówić o zakończeniu hossy na polskich „dziesięciolatkach".

- To tylko korekta. Moim zdaniem główny trend nie jest zagrożony. Pamiętajmy, że Europejski Bank Centralny kolejny raz złagodził politykę pieniężną i szykuje się do skupu aktywów. Myślę, że część „świeżego" kapitału, która zostanie wpompowana w europejską gospodarkę trafi na rynek polskich obligacji. To powinno wspierać spadki rentowności – tłumaczy ekonomista.

- Ponadto słabe dane z gospodarki sugerują, że już w październiku Rada Polityki Pieniężnej może obniżyć stopy procentowe. To kolejny czynnik przemawiający za tym, że rentowności polskiego długu będą znowu spadać - dodaje Winek.