Po kilku spadkowych tygodniach sytuacja na giełdach rynków wschodzących się uspokoiła. Najmocniej w minionym tygodniu wzrosły notowania spółek w Hongkongu. Był to pierwszy tygodniowy wzrost tej giełdy od miesiąca. Wsparciem dla indeksów były wyższe od oczekiwań zyski Bank of China oraz dane z amerykańskiej gospodarki, że wzrost PKB był znacznie wyższy od oczekiwań analityków. To przełożyło się na nastroje azjatyckich firm, które dużą część swojej produkcji wysyłają do USA. – Dane gospodarcze dają inwestorom krótkoterminowym bodziec do kupna akcji spółek, których akcje zostały bardzo silnie przecenione – powiedział agencji Bloomberg Francis Lun, szef Fulbright Securities w Hongkongu.
Pod koniec tygodnia zaczęły drożeć akcje spółek z indeksu Shanghai Composite, jednak nie udało im się odrobić wszystkich strat. Wskaźnik ten zakończył piąty kolejny tydzień na minusie.
Zyskiem zakończyły się notowania węgierskiego indeksu BUX, który należał do najmocniejszych w Europie.
Poprawy nie widać natomiast na rosyjskiej giełdzie. Od początku lipca jej główny indeks stracił 28,6 proc. W obecnym kwartale RTS spada najmocniej ze światowych rynków. Przyczyną są spadki cen ropy oraz zawirowania polityczne: konflikt z Gruzją i obawy przed interwencją władz w działalność biznesu. Część ekspertów, m.in. analitycy Credit Suisse, obecne spadki uważa za doskonałą okazję do inwestycji na tym rynku. W wydanym wczoraj raporcie spodziewają się, że do końca 2008 r. rynek może skoczyć aż o 58 proc. Oznacza to, że od września powinien rosnąć o ok. 12 proc. miesięcznie.
Pod kreską notowania zakończyła warszawska giełda. WIG20 stracił symboliczne 0,2 proc. Według agencji ratingowej Fitch sytuacja w Rosji może negatywnie wpłynąć na rynki w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednak nie wszyscy są tego zdania. W rozmowie z „Rz” John Lomax, strateg banku HSBC ds. rynków wschodzących, powiedział, że do tej pory nie było żadnej zależności pomiędzy sytuacją na rosyjskim i polskim rynku kapitałowym i jego zdaniem nie będzie jej również w przyszłości.