Moskiewska spółka audytorska FBK podliczyła koszty funkcjonowania rządowej i regionalnej administracji Rosji za I półrocze 2009. Raport przeczy oficjalnym zapewnieniom o wprowadzonych na Kremlu oszczędnościach.[wyimek]711 rubli kosztować będzie każdego Rosjanina utrzymanie urzędników w tym roku[/wyimek]
O ile w regionach koszty administracji rządowej wzrosły tylko o niecałe 4 proc., to na szczeblu centralnym nie było umiaru w wydawaniu publicznych pieniędzy. Utrzymanie rządu Putina kosztowało Rosjan o 38 proc. więcej niż rok temu, a Kancelarii Prezydenta – o 23 proc. W sumie każdy Rosjanin wyda w tym roku na swoich urzędników 711 rubli (23 dol.).
Igor Nikołajew, dyrektor departamentu analiz strategicznych FBK, podaje jako powód wzrostu urzędniczych wydatków m.in. „specyfikę zachowań urzędniczych w obliczu kryzysu”. – Jeżeli nie jest jasne, co będzie z budżetem jutro, u niektórych urzędników pojawia się chęć wydania na siebie wszystkiego już dziś – tłumaczył Nikołajew na konferencji.
Wśród regionów liderem wzrostu urzędniczych apanaży jest Jakucja, gdzie miejscowy prezydent i jego urzędnicza armia wydali na siebie o 35 proc. więcej niż rok temu. Tylko o 1 – 2 proc. mniej wzrosły wydatki w dalekowschodnim okręgu ninieckim i Niżynim Nowgorodzie. Liderem oszczędzania jest rząd Baszkirii (o 20 proc. mniejsze wydatki).
W kwietniu Putin obiecywał publicznie zmniejszyć wydatki na administrację. W połowie sierpnia wicepremier i minister finansów Aleksiej Kudrin zapowiedział, że w tym roku wydatki na urzędników będą niższe o 30 proc., a w przyszłym o 15 proc. – Potencjał cięć w administracji jest na poziomie 15 proc., ale wydatki w przyszłym roku też będą rosły – ocenił Igor Nikołajew.