To dobre wieści dla ponad 650 tys. polskich gospodarstw domowych, które posiadają kredyty hipoteczne we frankach.
SNB jest w stanie wydrukować tyle franków, ile tylko będzie trzeba. Z tego powodu – zdaniem Sorosa – frank nie będzie już się istotnie umacniał. Wprost przeciwnie, rosną naciski polityczne, by walutę ponownie osłabić nawet do kursu 1,30 franków za euro. A były prezes SNB Philipp Hildebrand uspokaja, że sytuacja na rynkach jest nieustannie monitorowana.
Sven Schubert, ekonomista prywatnego szwajcarskiego banku Vontobel, uważa, że podniesienie minimalnego pułapu dla franka do 1,30 (z 1,20 obecnie) za euro jest bardzo prawdopodobne.
– Myślę jednak, że z taką decyzją bank centralny poczeka aż do wyjaśnienia sytuacji w krajach na peryferiach Europy – mówił. Jego zdaniem, jeśli w najbardziej dotkniętych kryzysem krajach dojdzie do kolejnego załamania zaufania do gospodarki i intensywnych poszukiwań bezpieczniejszych inwestycji, wyższy pułap mógłby okazać się trudny do utrzymania. – Nie zamierzamy się angażować w taką dewaluację – powiedział w Davos wiceprezes SNB Thomas Jordan.
We wrześniu bank centralny Szwajcarii wyznaczył pułap na poziomie 1,20 franków za euro, obawiając się dalszego umocnienia waluty. Nie brakowało wtedy w Szwajcarii pesymistów, którzy twierdzili, że wkrótce obie waluty zrównają się kursami.