Nasz pieniądz osłabł z powodu powracających obaw o kondycję europejskiej gospodarki (MFW może potrzebować więcej gotówki na walkę z kryzysem zadłużeniowym). W reakcji euro, z którym złoty jest powiązany, traciło wczoraj rano do dolara oddalając się od piątkowego, kilkumiesięcznego szczytu. Przed południem dolar kosztował w Warszawie ponad 3,12 zł czyli trzy grosze więcej niż w piątek. Za euro płacono wówczas ponad 4,19 zł a franka szwajcarskiego 3,48 zł.
W?kolejnych godzinach nasz pieniądz nadrobił niewielką część strat. Prawdziwy atak popytu na złotego miał jednak miejsce dopiero po 16, gdy inwestorzy poznali dobre dane makroekonomiczne z amerykańskiego rynku nieruchomości. Inwestorzy znowu nabrali apetytu na ryzkowne aktywa. Kurs złotego ruszył w górę. Wieczorem za euro płacono już tylko 4,16 zł, czyli tyle samo co w poniedziałek. Dolar kosztował mniej niż 3,11 zł, zyskał 0,5 proc.,?a frank poniżej 3,46 zł (bez zmian).
Na rynku długu rentowność papierów dziesięcioletnich wzrosła do 5,56 proc., pięcioletnich do 5,02 proc. a dwuletnich do 4,67 proc.