Rosnący popyt na wspólny pieniądz wynika z faktu, że coraz więcej inwestorów wierzy w pozytywne rozwiązanie problemów trawiących euroland. Wyrazem tego jest również spadek rentowności obligacji państw z południa naszego kontynentu, w tym z Hiszpanii.

Strategiczne znaczenie dla środowych notowań złotego miały, publikowane o godz. 14, informacje o wrześniowej produkcji przemysłowej. Prognozy zakładały jej spadek o 3,6 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Okazało się jednak, że produkcja skurczyła się aż o 5,2 proc. Inwestorzy zareagowali na komunikat wyprzedażą naszej waluty, która wcześniej zachowywała się stabilnie. W ciągu kilku minut złoty stracił po około groszu do euro i dolara. Dopiero późnym popołudniem zaczął nieco odrabiać straty. Mimo to wieczorem euro kosztowało w Warszawie prawie 4,11 zł (zwyżka o 0,64 proc.), frank 3,39–3,4 zł (zmiana o 0,4 proc.),?a dolar 3,13 zł (0,1 proc.).

Rentowność obligacji dziesięcioletnich wynosiła  4,58 proc., pięcioletnich 4,08 proc., a dwuletnich 3,87 proc.