Na naszym rynku panowała podobnie senna atmosfera. Inwestorów nie potrafiły rozgrzać ani dane o kwietniowym zatrudnieniu, które było niższe niż oczekiwano, jak i o kwietniowych wynagrodzeniach, które wzrosły więcej niż oczekiwali analitycy. Gracze większą wagę przywiązywali do wypowiedzi wiceministra finansów Janusza Cichonia, który stwierdził, że z powodu szybko malejącej infacji, w Polsce jest miejsce do luzowania polityki monetarnej.
Po południu euro drożało w Warszawie o 0,25 proc. i było blisko połowy przedziału 4,18-4,19 zł, niebezpiecznie zbliżając się do niedawnego, półtoramiesięcznego szczytu. Szwajcarski frank zwyżkował o 0,4 proc., do niespełna 3,36 zł. Kurs dolara był taki sam jak w piątek i wynosił 3,25-3,26 zł.
Na rynku międzybankowym inwestorzy sprzedawali polskie obligacje. Rentowność dziesięciolatek wynosiła 3,28 proc. i była najwyższa w tym miesiącu. Oprocentowanie pięciolatek wzrosło do 2,82 proc., a dwulatek do 2,52 proc.