Każda pomyślniejsza wiadomość ze Stanów Zjednoczonych będzie stanowiła impuls do wzrostu cen. Pod warunkiem jednak, że za euro nadal trzeba będzie zapłacić powyżej 1,5 dol. Jeśli jednak dolar znacząco się umocni, ceny się uspokoją. Z jednej strony będzie je pchał optymizm inwestorów, z drugiej – wzrost będzie wyhamowywał droższy dolar.
Nie ma jednak co liczyć, że w najbliższym czasie ceny znacząco spadną. Przypadek złota, które potaniało o ponad 100 dolarów na uncji, pokazuje, ile inwestorzy są skłonni zapłacić za ten kruszec, jeśli nie kierują się owczym pędem, lecz resztkami zdrowego rozsądku. Powszechne też było wycofywanie zysków, najłatwiejszych do zdobycia właśnie na rynku metali szlachetnych. W ten sposób inwestorzy byli w stanie pokryć straty poniesione gdzie indziej. Tyle że kiedy tylko cena złota zbliży się do 900 dol. za uncję, natychmiast pojawi się popyt i ceny znów zaczną rosnąć. Tak zresztą było w ostatni czwartek.
– Nie wiem, czy zadziałały tu czynniki psychologiczne, czy były po temu jakieś racjonalne powody – zastanawiał się w piątek Pradeep Unni, analityk Vision Commodities w Dubaju.
W każdym razie na rynku metali szlachetnych od dawna nie było tak dużo chętnych do kupna. Bo nie ma żadnej innej ucieczki przed inflacją. Inwestycje w złoto pozwolą jednak złagodzić skutki rosnących cen.
Cieszy spadek cen ropy poniżej psychologicznego poziomu 100 dol. za baryłkę. W piątek nie handlowano na giełdzie w Londynie, dilerzy wrócą dopiero we wtorek. Po ile wtedy będzie ropa? Jeśli nie dojdzie do żadnych dramatycznych wydarzeń, za baryłkę surowca Brent nie powinniśmy płacić więcej niż 98 dol. Ale powrót do cen powyżej 100 dol. jest bardzo prawdopodobny, bo znacząco wzrósł popyt ze strony Chin. Kraj ten stara się uzupełnić zapasy nadwerężone przez wyjątkowo ostrą zimę. Wzrost popytu w tym kraju bierze się także z niesłabnącego wzrostu gospodarczego. Widać to także po cenach miedzi, które wprawdzie wycofały się z ataku na 10 tys. dol. za tonę w transakcjach trzymiesięcznych, ale nie zamierzają spadać poniżej 8 tys. dol.