W ubiegłym roku sądy gospodarcze ogłosiły upadłość 723 firm. To o przeszło jedną dziesiątą więcej w porównaniu z rokiem wcześniejszym i zarazem o trzy czwarte więcej niż w przedkryzysowym roku 2008, w którym upadło 411 przedsiębiorstw. Poprawy
nie będzie także w roku przyszłym. Według wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet Bisnode Group (D&B) liczba bankructw w najbliższych 12 miesiącach wzrośnie w granicach 3 – 5 proc. – Optymistycznie byłoby sądzić, że poziom upadłości w roku 2012 będzie zbliżony do tego z roku ubiegłego. Trend jest rosnący z kwartału na kwartał – mówi Tomasz Starzyk z D&B.
Zagrożone będą branże mające obecnie największe kłopoty z terminowym spłacaniem zobowiązań: przede wszystkim: budowlana, spożywcza, transportowa i kosmetyczna. W tej pierwszej, według Coface Poland, liczba upadłości w ubiegłym roku wzrosła do 143 przypadków, tj. o 46 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Tymczasem w roku 2012, jak prognozuje D&B, może zwiększyć się o kolejne 30 proc. Główną przyczyną będzie ciągnąca się wojna cenowa. Firmy, by wygrać przetargi, będą wyceniać pracę na poziomie niezapewniającym już zysku, co przełoży się na wzrost opóźnień w płatnościach na rzecz kontrahentów – uważa Starzyk.
Według ubezpieczającej należności firmy Euler Hermes pogorszenia koniunktury należy się spodziewać także w branży chemicznej. – Będzie to rezultat dużego udziału w kosztach drożejących ropy naftowej oraz energii – zaznacza Tomasz Starus, główny analityk Euler Hermes. Poprawy można natomiast oczekiwać w branży odzieżowej, m.in. za sprawą słabnącej konkurencyjności produkcji w Chinach. – Polska odzież jest wyższej jakości, a jej dystrybucja na rynkach unijnych nie sprawia problemów – podkreśla Starus. Według Coface liczba upadłości w tej branży mocno zmalała już w 2011 roku: do 15 z 28 rok wcześniej. Zmniejszyła się także liczba bankructw w branży produkcji mebli, produkcji maszyn i urządzeń elektrycznych, produkcji metali, poligrafii i reprodukcji oraz produkcji materiałów budowlanych. W sektorze produkcji przemysłowej liczba upadłości zmalała w 2011 roku znacząco: do 218 z 250 w roku 2010 (w roku 2009 było ich aż 277). Firmy produkcyjne stanowiły ponad 31 proc. wszystkich bankrutów, podczas gdy dwa lata wcześniej było ich 41 proc.
Według Coface na wysoki poziom tegorocznych upadłości będą wpływać słabsze tempo wzrostu gospodarczego, osłabienie koniunktury i rosnący poziom ryzyka handlowego. Kłopoty mogą mieć zwłaszcza firmy małe, działające np. jako podwykonawcy w budownictwie: w tym roku wiele z nich nie otrzymywało na czas zapłaty za wykonane roboty od generalnych wykonawców.