Reklama

Śmieci skazane na składowanie

Mamy tylko jedną spalarnię, a recykling raczkuje. Odpady komunalne nadal będą lądować na wysypiskach.

Publikacja: 02.01.2013 23:46

Wielu Polaków ma poczucie, że posortowane śmieci ostatecznie i tak nie trafiają do recyklingu.

Wielu Polaków ma poczucie, że posortowane śmieci ostatecznie i tak nie trafiają do recyklingu.

Foto: Rzeczpospolita

Z 12,5 mln ton odpadów komunalnych produkowanych rocznie przez Polaków aż 78 proc. trafia na wysypiska. Tymczasem zgodnie z unijnymi normami do 2020 r. odzysk odpadów, czyli np. recykling, lub spalanie w celu uzyskania energii, musi wynieść w naszym kraju co najmniej 60 proc. wytworzonych odpadów. Natomiast już od 16 lipca tego roku odzyskiwać musimy minimum ponad 3 mln ton odpadów. Polsce trudno będzie dotrzymać tych terminów, bo nie mamy spalarni śmieci, a selektywna zbiórka odpadów  to w dużej mierze fikcja.

Choć w 2006 r. w programie operacyjnym „Infrastruktura i środowisko" zaplanowano dofinansowanie budowy 12 spalarni śmieci, dotąd nie powstała żadna. Obecnie mówi się już tylko o budowie sześciu spalarni w Krakowie, Białymstoku, Bydgoszczy, Poznaniu, Koninie i Szczecinie, z czego realizacja co najmniej dwóch – w Krakowie i Białymstoku – jest zagrożona w związku z protestami lokalnych społeczności. Ostatecznie o ich losie zadecyduje Naczelny Sąd Administracyjny.

Energia marnotrawiona na hałdach

– Sytuacja jest beznadziejna – ocenia Krzysztof Kawczyński, przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która weszła w życie w ubiegłym roku,  według której od lipca br. to gminy będą odpowiadały za odbiór odpadów komunalnych od mieszkańców, jest spóźniona o co najmniej dziesięć lat. Co gorsza, góry produkowanych przez Polaków śmieci wkrótce nie będzie gdzie składować. Z ok. 600 legalnych wysypisk śmieci w najbliższych latach przynajmniej 300 musi zostać zamkniętych, bo albo nie spełniają norm, albo nie zmieszczą już więcej odpadów.

– Składowanie jest najbardziej prymitywną metodą radzenia sobie z odpadami. Skutkuje emisją do atmosfery metanu, a to powoduje wielokrotnie większe zagrożenie dla efektu cieplarnianego niż emisja CO2, a także przenikanie odcieków do wód gruntowych – mówi dr inż. Tadeusz Pająk z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, ekspert w zakresie projektowania, budowy i eksploatacji zakładów termicznego przekształcania odpadów komunalnych. Jak dodaje, ok. 50 proc. odpadów komunalnych stanowią odpady biodegradowalne, które należałoby wyselekcjonować.

Pająk zauważa, że obecnie w Polsce tylko 0,4 proc. odpadów jest zagospodarowywanych w postaci spalania i odzyskiwania ciepła. Tymczasem, jak szacuje, każdy mieszkaniec Polski dziennie wytwarza ok. 1 kg odpadów komunalnych, których wartość opałowa przekracza 7 MJ/kg. – Olbrzymi potencjał energii chemicznej zawartej w odpadach jest trwoniony. Te odpady mogą stanowić  znaczące źródło użytecznej energii odnawialnej – dodaje dr Pająk.

Reklama
Reklama

W krajach Europy Zachodniej, takich jak Niemcy, Belgia, Szwecja, Dania czy Holandia, składowanie odpadów niemal nie istnieje. Gospodarka odpadami polega głównie na odzysku energii. Tyle że kraje rozwinięte mają w sumie ok. 400 spalarni.  W Polsce jest jedna spalarnia, w Warszawie. Nawet jeśli powstaną wszystkie zaplanowane inwestycje, to siedem naszych spalarni będzie mieć łącznie moc 1 mln ton odpadów rocznie. – Może do 2020 roku uda nam się zwiększyć ten potencjał do 3,5 mln ton, gdy powstaną kolejne planowane spalarnie, m.in. w Gdańsku, Łodzi czy Warszawie – wyraża nadzieję dr Pająk.  Łączna moc spalarni działających w państwach  Unii Europejskiej wynosi 70 mln ton odpadów rocznie.

Osiedlowe śmieci nie do odzyskania

Spalanie musi być jednak traktowane jako uzupełnienie innych metod. Priorytetem ma być recykling surowcowy i organiczny oraz odzyskiwanie energii. Tyle że recyklingiem, mimo deklaracji 44 proc. Polaków, że regularnie sortują odpady, w wielu przypadkach mało kto zawraca sobie głowę. Według danych Eurostatu, europejskiego urzędu statystycznego, w Polsce recyklingowi poddawane jest tylko 18 proc. odpadów (w UE ta średnia wynosi 25 proc.). – Od 1 lipca, kiedy zaczną obowiązywać nowe zasady odbioru śmieci, wcale nie obudzimy się w nowej rzeczywistości. Oprócz tego, że w danej okolicy zamiast pięciu firm, śmieci odbierze jedna, która wygra przetarg, nic się nie zmieni. Recykling, szczególnie w miastach, na dużych osiedlach to fikcja, a śmieci są odbierane w takim stanie, że trudno z nich coś odzyskać. Możemy tylko marzyć, że ludzie zaczną skutecznie selekcjonować śmieci – mówi Krzysztof Kawczyński. W dodatku, jak zaznacza, ilość produkowanych przez Polaków odpadów komunalnych jest większa, niż się ocenia. –  Myślę, że po wprowadzeniu zasady, że właścicielem śmieci jest gmina, okaże się, że jest to co najmniej 15 mln ton rocznie. Teraz kilka milionów ton śmieci ląduje w lasach – mówi Kawczyński. Jego zdaniem gminy zmuszone do wprowadzenia nowych zasad będą robiły wszystko, by w jak najmniejszym stopniu koszty nowych regulacji odczuli mieszkańcy. – To w obecnej sytuacji gospodarczej kraju jest zrozumiałe, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez olbrzymich nakładów, a więc kosztów, nie zbilansujemy gospodarki odpadami na wymaganym poziomie – mówi Kawczyński. Jak zauważa, już teraz zamiast konkretnych, długoterminowych rozwiązań gminy radzą sobie ze śmieciami, kierując je do tzw. instalacji zastępczych.

Kaucje sposobem na recykling

Dr Pająk także nie wierzy, że uda nam się spełnić w terminie unijne oczekiwania. – To, co wydarzy się po 16 lipca tego roku, wygląda pesymistycznie. Nie ma szans, byśmy zdążyli spełnić cel – mówi.

Ma jednak nadzieję, że Komisja Europejska da nam czas na poprawienie sytuacji i poczeka na kolejny termin graniczny w 2020 r. W przeciwnym wypadku grożą nam olbrzymie kary za zbyt małe odzyskiwanie odpadów. W maksymalnym wymiarze kara może wynieść nawet 265 tys. euro za dzień, czyli ponad milion euro za cztery dni.

Zdaniem dr. Pająka przed gminami stoją obecnie olbrzymie wyzwania, bo, aby zbliżyć się do celów wyznaczonych przez Unię, Polska musi wprowadzić mechanizmy zachęcające do selektywnej gospodarki odpadami, np. system opłat czy kaucji za zwrot opakowań, makulatury, butelek i innych surowców.

Z 12,5 mln ton odpadów komunalnych produkowanych rocznie przez Polaków aż 78 proc. trafia na wysypiska. Tymczasem zgodnie z unijnymi normami do 2020 r. odzysk odpadów, czyli np. recykling, lub spalanie w celu uzyskania energii, musi wynieść w naszym kraju co najmniej 60 proc. wytworzonych odpadów. Natomiast już od 16 lipca tego roku odzyskiwać musimy minimum ponad 3 mln ton odpadów. Polsce trudno będzie dotrzymać tych terminów, bo nie mamy spalarni śmieci, a selektywna zbiórka odpadów  to w dużej mierze fikcja.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Biznes
AI zagraża programistom, weto Prezydenta i poprawa w europejskim przemyśle
Biznes
Katastrofa rosyjskiej motoryzacji. Sprzedali jeden samochód
Biznes
Maciej Miłosz: Jak wspierać eksport polskiego uzbrojenia
Biznes
Rekord pasażerów na polskich lotniskach, Patrioty z Holandii i zadyszka Bitcoina
Biznes
Na wyniki KGHM-u duży wpływ wywiera silny złoty
Reklama
Reklama