Wielki sojusznik zza Atlantyku nie tylko przysłał do Polski żołnierzy i buduje w Redzikowie istotną część tarczy antyrakietowej, która osłoni kraje Zachodu. Jest też strategicznym dostawcą najważniejszego uzbrojenia pozyskiwanego za granicą przez Siły Zbrojne RP.
Budowa podstaw przyszłego współdziałania na polu walki i dostęp do precyzyjnej, strategicznej broni z USA ma jednak swoją cenę. Z Amerykanami wyjątkowo trudno negocjuje się warunki kontraktów zbrojeniowych i nawet wielomiliardowe zamówienia nie są w stanie zmiękczyć legendarnych wręcz waszyngtońskich ograniczeń w udostępnianiu najnowocześniejszych patentów i technologii zagranicznym partnerom. – To zderza się w Polsce z daleko idącymi oczekiwaniami, że przejęcie nowoczesnych rozwiązań postawi na nogi rodzimy przemysł – mówi „Rzeczpospolitej" Andrzej Kiński, szef pisma „Wojsko i Technika".
– Jesteśmy zdeterminowani skłonić producenta systemu Patriot do podzielenia się technologiami – zapewnia nas jednak Bartosz Kownacki, wiceminister obrony ds. modernizacji armii. Podkreśla, że gigantyczne inwestycje muszą wzbogacić technologicznie polski przemysł. – Przemysłowa współpraca z Raytheonem (rakiety Patriot – red.), Lockheedem (samoloty, rakiety, elektronika), Boeingiem (śmigłowce i samoloty) czy innymi gigantami zbrojeniowymi zza Atlantyku to jedyna szansa na podźwignięcie zbrojeniówki – tłumaczy.
W środę wieczorem przylatuje do Polski Donald Trump. W czwartek wygłosi w Warszawie „programowe przemówienie" dotyczące m.in. kwestii bezpieczeństwa. Polscy dyplomaci będą wypatrywać oznak przychylności prezydenckiej administracji dla naszych postulatów dotyczących kontraktów zbrojeniowych, bo takie sygnały wpływają na rezultat trudnych, biznesowych negocjacji.
Przykładem może być sprzedaż Polsce pocisków manewrujących JASSM za ok. 0,5 mld dol. Transakcja, uzgodniona w 2016 r., wymagała zgody Kongresu USA. Polski rząd starał się przez mniej więcej trzy lata o możliwość zakupu broni, która ma w przyszłości stanowić „kły" oręża odstraszania Rzeczypospolitej. Zielone światło dla umowy zapaliło się, gdy Departament Stanu USA uzasadnił dozbrojenie Warszawy szczególnymi sojuszniczymi relacjami i istotną rolą Polski w stabilizowaniu sytuacji w Europie Środkowej. Ostatecznie dzięki temu zgodę na zakup otrzymaliśmy niemal ekspresowo.