Urzędnicza kasta to w Rosji najbardziej pożądana przez większość społeczeństwa grupa zawodowa. Urzędnik państwowy jest praktycznie nie do ruszenia, dobrze zarabia i „dorabia"; ma władzę nad pokornym petentem a do tego liczne ulgi, dodatki i bonusy. Tak było za cara, za Stalina i tak jest za Putina.
Resort finansów chce trochę zaoszczędzić na tłustych kocurach z Kremla, dlatego przygotował przepisy ograniczające najwyższym urzędnikom dostęp do luksusowych hotelowych apartamentów. Obecnie prawo do luksusowych pokoi w hotelach świata na koszt państwa ma 33 urzędników administracji prezydenta. Po cięciach apartament na koszt podatników dostałby tylko szef i dwaj zastępcy szefa kancelarii oraz prezydencki rzecznik. W kancelarii wyższej izby parlamentu (Rada Federacji) zamiast 15 tylko 3 urzędników mogłoby korzystać z apartamentów w wyjazdach służbowych. W Dumie 3 z 17; w rządzie - pięciu z 28 a w federalnych ministerstwach (jest ich 21) - siedmiu z dotychczasowych 14 osób, wylicza gazeta Wiedomosti.
Jak tłumaczy resort w komunikacie nowe zasady mają na celu „optymalizację wydatków budżetu federalnego". Według wyliczeń resortu podatnicy zaoszczędzą na urzędniczych wyjazdach 700 mln rubli (43,6 mln zł) rocznie.
Pod warunkiem, że przygotowany dekret podpisze Władimir Putin. Jego dwór ucierpiałoby na tym najmocniej. Urzędnikom na delegacjach zamiast w apartamentach przyjdzie nocować w „jednopokojowych numerach wyższej kategorii". Straszna to mordęga.