Włoch z kanadyjskim paszportem zmarł 25 lipca w wieku 66 lat po komplikacjach po operacji barku, po 14 latach kariery we Fiacie i kierowaniu grupą Fiat Chrysler Automobiles, którą stworzył.
Ponad 2 tys. ludzi — szefów firm, polityków, pracowników FCA i zwykłych mieszkańców Turynu wypełniło szczelnie miejscową katedrę, aby uczcić człowieka, który dwukrotnie uratował ważne firmy od bankructwa. W uroczystości pogrzebowej uczestniczyli liczni członkowie rodziny Agnellich, która stworzyła Fiata, z przewodniczącym rady dyrektorów FCA, Johnem Elkannem, prezes Pirelli, Marco Tronchetti Provera i b. premier Włoch Matteo Renzi.
Marchionne osiągnął to, co wielu ludzi uważało za niemożliwe, największą zagrywką było uruchomienie lat wcześniej fuzji Fiata, który miał własne problemy ze zbankrutowanym Chryslerem. Dziś jest to siódma grupa samochodowa na świecie, wolna od długów. W świecie włoskiego biznesu funkcjonującym na zasadzie klubowej, gdy do zmian dochodzi wolno, a prezesi działają zgodnie z panującymi wiatrami politycznymi Marchionne był wyjątkiem, spierając się publicznie z politykami i robiąc porządek ze związkami zawodowymi. Wyprowadził Fiata z największej organizacji Confindustria i negocjował układy zbiorowe bezpośrednio ze związkami. Za talent w zawieraniu umów chwalili go nawet konkurenci. Wartość rynkowa Fiata wzrosła ponad 10-krotnie dzięki wyodrębnieniu producenta traktorów i maszyn rolniczych CNH Industrial, i sportowych aut Ferrari.
Choć obecność FCA w Turynie nie była już taka jak 20 lat wcześniej, wielu zapamięta Marchionne jako człowieka, który odmienił los firmy samochodowej, nawet jeśli wielu pracowników jest nadał na bezrobociu technicznym, a fabryki w tym, mieście pracują poniżej swych mocy. Marchionne odchudził Fiata, zmniejszył liczbę płyt podłogowych i zawiązywał spółki j. v., aby dzielić się kosztami prac rozwojowych i produkcji.
- Nauczyłeś nas wszystkich innego myślenia, aby mieć odwagę do zmian i robienia tego. I nie bać się. Spoczywaj w pokoju, drogi przyjacielu — powiedział w niezwykle emocjonalnym pożegnaniu John Elkann.