Gość wyliczył, że wieńcówkę w Polsce ma ok. 1 mln osób, 100 tys. osób zapada na zawał serca w każdym roku. - Coraz większym problemem stają się wady zastawkowe. Powodowane jest to przez degenerację zastawki aortalnej. W wieku 80-90 lat główny zawór odprowadzający krew z serca nie wytrzymuje. Poza tym bardzo dużo pacjentów z zawałem serca ma dodatkowe uszkodzenia. Tu dochodzi do rozszczelnienia się zastawki mitralnej. Są to pacjenci między 50-70 lat - tłumaczył Dudek.
Zabiegów na zastawce aortalnej jest ok. 4 tys. rocznie, na zastawce mitralnej nieco mniej.
- Jesteśmy w erze przełomu kardiochirurgi. Parę dni temu byliśmy na największym kongresie amerykańskim kardiologii interwencyjnej. Zademonstrowano wyniki badania, które badało wszczepienie klipsa naprawiającego płatki zastawki mitralnej u chorych z niewydolnością serca. Dało to spektakularną, 50 proc. redukcję śmiertelności. Daje to spektakularny efekt pod względem kosztowej efektywności – mówił gość.
Takie zabiegi są wykonywane w 9 ośrodkach w Polsce. - Problemem jest ilość. Zabiegów TAVI jest ok. 1 tys., a żeby osiągnąć średnią europejską potrzeba minimum 2 tys. A to jeszcze daleko do statystyk niemieckich czy szwajcarskich. Klipsowań zastawki mitralnej w ostatnim roku było 140, a potrzebujemy 4 razy tyle. Potrzebne są nakłady, bo to są zabiegi ratujące życie o wysokiej efektywności - wyjaśnił Dudek. Taki zabieg kosztuje 80-100 tys. zł.