Po oskarżeniach opozycji rząd w Budapeszcie przystąpił do dyplomatycznej ofensywy, żądając od Moskwy wyjaśnień na temat zaskakującej sprzedaży rosyjskiemu koncernowi Surgutnieftiegaz za pośrednictwem austriackiej grupy OMV 21 proc. akcji węgierskiego koncernu paliwowego MOL. – Całe to zamieszanie jest tylko mydleniem oczu i ma pokazać, że rząd o sprzedaży akcji nie wiedział – twierdzi z oburzeniem dziennik "Magyar Hirlap".
[srodtytul]Na Węgrzech wrze [/srodtytul]
Węgierski MSZ zaprosił na dywanik rosyjskiego ambasadora w Budapeszcie Igora Sawolskiego. – Chcemy wiedzieć wszystko o zagadkowej transakcji. O celach i planach strategicznych rosyjskiego koncernu. Uczynimy wszystko, by zachować niezależność MOL – zapewnił wiceminister spraw zagranicznych Jeno Faller.
W tym samym czasie sekretarz stanu Maria Horvath przyparła do muru swojego austriackiego odpowiednika Johannesa Kyrelema. – O planach koncernu OMV nie zostaliśmy poinformowani – reagował przedstawiciel austriackiego rządu. Zaniepokojenie z powodu transakcji wyraził również prezydent Laszlo Solyom. – Nie polityzujmy tej transakcji. Budapeszt powinien powitać bez obaw nowego inwestora, który czyni wysiłki w celu nawiązania głębszych, konstruktywnych kontaktów gospodarczych z Europą – odparł rzecznik rosyjskiego MSZ Andrej Nesterenko.
Węgierski rząd obudził się dopiero wówczas, kiedy prawicowa opozycja oskarżyła lewicowy gabinet ustępującego premiera Ferenca Gyurcsanya o ciche poparcie udzielone rosyjskiemu koncernowi Surgutnieftiegaz. Opozycja obawia się aktywności Rosjan, którzy – jej zdaniem – będą chcieli przejąć MOL i zablokować projekt gazociągu Nabucco. Obawy opozycji podsycił rosyjski wicepremier Igor Sieczyn, który zapewnił, że "o transakcji został poinformowany".