Największe złoża tego paliwa w Europie, szacowane na kilkanaście mld ton to punkt zapalny na linii samorządy z okolic Legnicy a rząd. Przypomnijmy, że mieszkańcy „brunatnych gmin", czyli tych położonych na złożach, gdzie potencjalnie mogłaby powstać odkrywkowa kopalnia, w 2009 r. w referendum powiedzieli nie odkrywce. Do dziś walczą o to, by ich głos został wzięty pod uwagę przy planowaniu inwestycji. Choć decyzja o budowie kopalni wcale nie zapadła, bo nie ma nawet np. wybranego potencjalnego inwestora, samorządowcy tłumaczą, że ochrona złoża całkowicie zablokuje inwestycje w ich regionie. Irena Rogowska, wójt gminy wiejskiej Lublin przypomina, że jej gmina miała już taka ochronę w latach 70. I nic z tego nie wynikło poza zatrzymaniem inwestycji i stagnacją. Lokalne samorządy już raz oprotestowały przyjęcie planu, bo nie przeprowadzono ustawowych konsultacji społecznych. Ministerstwo rozwoju regionalnego nadrobiło zalęgłości i projekt planu ponownie trafił do gmin. Te jednak wystosowały aż trzy tysiące

poprawek. Do nich jak na razie rząd się nie ustosunkował, a mimo to zamierza nuchwalić plan – podaje radio Elka. W Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030 istnieje zapis: "Bardzo ważnym elementem działań polityki przestrzennej jest systemowa ochrona złóż surowców energetycznych. Nawet jeśli z powodów ekonomicznych, społecznych lub innych niektóre znane złoża surowców energetycznych pozostają nieeksploatowane

(np. złoża węgla kamiennego na terenie województw śląskiego i lubelskiego oraz węgla brunatnego m.in. na obszarze legnickim i gubińskim), powinny być traktowane jako trwały zasób strategiczny szczególnego rodzaju, który musi podlegać szczególnej ochronie prawnej przed różnego typu działalnością człowieka, w tym zwłaszcza inwestycyjną."