Według miejskiego biura ds. marketingu i turystyki (NYC & Company), w 2010 roku do Nowego Jorku zawitało mniej niż 49 milionów odwiedzających. Rok później było ich o 3,5 proc. więcej. Frekwencja w hotelach wyniosła średnio 85 proc.
"Niezwykle ciepła pogoda w ostatnich dwóch tygodniach roku stworzyła dodatkowy bodziec dla turystów, aby przybyć do Nowego Jorku, co pomogło osiągnąć przemysłowi (turystycznemu) najlepszy w historii wynik" - powiedział dyrektor wykonawczy NYC & Company George Fertitta.
NYC & Company powiadomiło jednocześnie, że na rekordowym poziomie uplasowały się także dochody z turystyki w roku 2011. Przybysze wydali w Nowym Jorku 32 miliardy dolarów, czyli o pół miliarda więcej niż rok wcześniej. Więcej też niż w jakimkolwiek innym miejscu w USA.
Doskonałe wyniki przemysłu turystycznego ucieszyły zwłaszcza Bloomberga. Jego administracja stawiała na dywersyfikację gospodarki z powodu oczekiwanego spadku dochodów Wall Street. Burmistrz przewidywał, że liczba turystów przekroczy 50 milionów dopiero w roku 2015.
"Różnorakie oferty miasta, wydarzenia i atrakcje w połączeniu z wysokim poziomem jakości życia wciąż czynią Nowy Jork głównym na świecie celem wojaży zarówno dla osób podróżujących dla przyjemności, jak też w interesach" - stwierdził Bloomberg w wydanym oświadczeniu.