Opóźnienia sięgają 7 godzin, informuje Andriej Kałmykow wicedyrektor największego rosyjskiego przewoźnika. Na swoim blogu na Twitterze nazywa on to co się dzieje na lotnisku „Kroniką niezapowiedzianej wojny".

W poniedziałek władze lotniska zamknęły na czas remontu część jednego z pasów startowych. Do 15  października będą z niego mogły korzystać tylko samoloty małe - które potrzebują krótkiego toru startowego. Decyzję o zamknięciu lotnisko ogłosiło 28 września. W komunikacie władze lotniska zapewniły, że linie Aerofłot, Transaero, Wladywostok Avia i Donavia dostały informację o remoncie wystarczająco wcześniej, by zmienić rozkład lotów. Ukraiński przewoźnik Aerosvit, który także korzystał z remontowanego pasa, przeniósł obsługę lotów na lotnisko Wnukowo.

Aerofłot nie zrobił widać nic, by ulżyć swoim pasażerom. Podobnie było 12 września, kiedy nastąpiła awaria zasilania na lotnisku. W wyniku tego terminale E, F i D pozostały bez prądu. I o ile w pierwszych dwóch zadziałały rezerwowe generatory, to w terminalu D należącym do Aerofłotu, nie zadziałało nic, więc nastąpiła przerwa w obsłudze online, a co za tym idzie spóźnienia i chaos.

Aerofłot winą obarczył władze lotniska, podobnie jak to czyni obecnie.