Tak wynika z najnowszego raportu „Portfel należności polskich przedsiębiorstw" opracowanego przez Krajowy Rejestr Długów i Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych.
Zatory płatnicze narastały od kilku kwartałów, jednak jeszcze w połowie roku nie miały istotnego wpływu na kondycję finansową firm. Przedsiębiorstwa kompensowały sobie zaległości w płatnościach większą sprzedażą, a odsetek tych które deklarowały poprawę sytuacji finansowej był wyższy od tych, u których się ona pogorszyła. – tłumaczą autorzy opracowania. Ale ostatnio na poprawę sytuacji finansowej wskazywało 19 proc. firm, a na pogorszenie - co czwarta.
Pod koniec września już ok 28 proc. wszystkich faktur nie zostało uregulowanych, pomimo przekroczenia terminu płatności. Co piąta firma ma „50 proc. i więcej" nieuregulowanych należności w swoim portfelu, co oznacza, że w każdej chwili może stracić płynność finansową. Ale na to zwracają uwagę analitycy skrócił się czas oczekiwania na zapłatę. Nie wynika to z poprawy sytuacji, tylko z tego, iż pojawiła się nowa grupa wierzycieli, u których problem zatorów przedtem nie istniał. Przeciętnie firmy czekają na zapłatę 3 miesiące i 24 dni.
– Gospodarka zwalnia, to fakt, ale jej kondycja nie jest tak dramatyczna, jak się powszechnie uważa. Dynamika PKB jest wciąż na plusie, choć oczywiście nie jest to taki wzrost, jak rok temu. W sektorze finansowym i w przemyśle nadal więcej jest tych, których sytuacja finansowa się polepszyła, niż tych, którym jest gorzej. Dlatego mówienie o kryzysie jest przesadne. Jednak wielu przedsiębiorców taką zmianę tempa wzrostu przyjęło z obawą, jako sygnał do większej ostrożności, zwłaszcza że z każdej strony słyszą o kryzysie. Niestety, dbanie o płynności finansową często wiąże się z brakiem terminowości w regulowaniu własnych zobowiązań – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA
Dla ponad 68 proc. przedsiębiorstw zatory są barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej, jest to o aż o ponad 12 pkt proc. więcej niż w połowie ubiegłego roku. Czterech na dziesięciu przedsiębiorców musi ograniczać inwestycje, które w wielu branżach są równoznaczne z nowymi kontraktami i utrzymywaniem konkurencyjności. Tyle samo nie może regulować własnych zobowiązań, co skutkuje pogorszeniem wizerunku firmy i gorszymi warunkami finansowymi dostaw od kontrahentów. Dla co dziesiątego przedsiębiorstwa taka sytuacja jest równoznaczna z ograniczeniem zatrudnienia lub redukcją pensji.