Niewykluczone, że platformą, która miałaby zaoferować akcje Legii inwestorom, jest Beesfund. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu z wielkim sukcesem pomogła ona pozyskać 4 mln zł Wiśle Kraków i szykuje już kolejne oferty internetowych zbiórek dla sportowych klubów.
Polskie przepisy pozwalają pozyskać w ramach jednej zbiórki maksymalnie 1 mln euro (czyli obecnie 4,3 mln zł). Jak w takim razie Legia miałaby sięgnąć po 20 mln zł? Według naszych informacji przedstawiona Legii strategia pozyskania finansowania zakłada przygotowanie prospektu emisyjnego, który miałaby zaakceptować wcześniej Komisja Nadzoru Finansowego. To właśnie pozwoliłoby zaoferować akcje o takiej wartości w jednej bądź kilku ofertach internetowych. Pracami nad prospektem emisyjnym miałby się zająć Dom Maklerski BOŚ.
Co na to wszystko Dariusz Mioduski, właściciel i prezes Legii? – Nie ma takiego tematu – odpowiedział nam w środę na to pytanie Artur Adamowicz, dyrektor ds. mediów i PR w Legii Warszawa. Rozmowa miała jednak miejsce przed przegranym wieczorem meczem z Jagiellonią Białystok, oddalającym Legię od mistrzostwa Polski.
Według naszych informacji o ostatecznej decyzji władz Legii przesądzić ma wycena klubu, a raczej dotyczące jej rozbieżności. – Na świecie przyjęte jest, że wartość klubu piłkarskiego to około dwukrotność rocznych przychodów klubu. A Legia nie miała ostatnio wielkich sukcesów. Ponadto jej właściciel chciałby zastosować inny, bardziej atrakcyjny dla niego przelicznik. Chciałby wycenić klub trzy razy wyżej niż obowiązujący na świecie mnożnik. Nikt na rynku finansowym nie weźmie na siebie ryzyka i odpowiedzialności zaoferowania akcji według tak wysokiej wyceny – mówi jeden z naszych rozmówców z rynku finansowego.