Śmigłowcowy Świdnik: celem jest gra w wyższej lidze

W lotniczym segmencie zbrojeniowej, technologicznej grupy Leonardo waży się przyszłość lubelskich wiropłatów.

Aktualizacja: 21.04.2017 15:33 Publikacja: 21.04.2017 15:19

Śmigłowiec AW101 produkowany przez PZL-Świdnik

Śmigłowiec AW101 produkowany przez PZL-Świdnik

Foto: materiały partnera

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters wskazuje, że jeszcze niedawno, decyzje MON o wyborze francuskich helikopterów dla wojska podcinały skrzydła lubelskim PZL. „Świdnik” - największy producent śmigłowców w kraju wręcz otarł się o poważne ryzyko pozostania wyłącznie montownią komponentów i kompozytowych struktur lotniczych dla pozostałych firm włosko brytyjskiego koncernu – twierdzi Krystowski. Zmiana rządowych decyzji w sprawie caracali przywróciła nadzieję na technologiczny awans zakładów, które od półwiecza produkują śmigłowce.

- Rola producenta lotniczych części i komponentów to nic złego. Dla PZL to nawet bardzo dobry, stabilny biznes. Dzięki niemu od lat prosperujemy nie najgorzej i spokojnie myślimy o przyszłości. Tyle, że ambicje mamy zdecydowanie większe – mówi wiceprezes Leonardo Helicopters.

Na rozdrożu

Największa fabryka helikopterów w Polsce, która do tej pory wyprodukowała tysiące kompletnych maszyn, nadal chce być ośrodkiem, w którym śmigłowce są projektowane i budowane od „a” do „z”, a potem serwisowane i utrzymywane w sprawności w całym cyklu życia. - Jesteśmy w szczególnym momencie. Wojskowe zamówienia wciąż mogą przesądzić, o strategicznych decyzjach dotyczących świdnickiego ośrodka - przekonuje Krystowski.

Wiceszef Leonardo nie ma wątpliwości, że ulokowanie pod Lublinem produkcji kompletnych śmigłowców, nawiązanie strategicznych, długofalowych relacji z Siłami Zbrojnymi nawet, gdy przedsięwzięcie negocjuje zagraniczny inwestor i właściciel zakładów, którego celem jest przecież robienie biznesu - służy narodowemu bezpieczeństwu. Krystowski: – Wystarczy prześledzić politykę zakupową koalicjantów w NATO. Nie ma sojuszniczej armii, która zrezygnowałaby z możliwości zaopatrywania się w lotniczy sprzęt wyprodukowany lokalnie, jeśli tylko taka możliwość istnieje.

- Obecnie wciąż wiele zależy od polskich władz. Umocnienie śmigłowcowego ośrodka w Świdniku jest możliwe i pozostaje w zasięgu ręki – przekonuje Krystowski.

Tradycja i kompetencje

Za lubelskimi śmigłami przemawia przede wszystkim tradycja. Ale też liczy się efekt prywatyzacji i obecny potencjał. Nawet z perspektywy całej potężnej zbrojeniowej korporacji Leonardo, polska firma zatrudniająca 3 tys. fachowców i oferująca produkty dobrej jakości to ważny coraz bardziej liczący się gracz na technologicznym rynku. Po włoskich, brytyjskich i amerykańskich zakładach świdnickie PZL, zajmują czwartą pozycję w globalnym, śmigłowcowym biznesie Leonardo. Wartość włoskich inwestycji w rozwój zakładów (od 2010 r.) przekroczyła 700 mln złotych i to one zaważyły na przemianie firmy w nowoczesne zakłady, a także przysporzyły nowych kompetencji załodze. To nie przypadek, że pod Lublinem włosko – brytyjski koncern AgustaWestland rozwijał centrum doskonałości w dziedzinie budowy struktur helikopterów, kompozytów i skrzydlatych komponentów dla szerokiego spektrum odbiorców z różnych segmentów światowej awiacji.

Lubelskie przewagi

- Jesteśmy w wielkiej rodzinie Leonardo niekwestionowanym liderem w dziedzinie helikopterowych struktur, z ich projektowaniem i pracami badawczo rozwojowymi w tej specjalności włącznie – przypomina Krystowski. Dziś nie ma praktycznie modelu śmigłowca produkowanego przez Leonardo w którym nie byłoby części zaprojektowanej czy wytworzonej w świdnickiej firmie – podkreśla. W liczonym w dziesiątkach milionów euro biznesie także są tego wymierne efekty: PZL Świdnik to od lat jeden z czołowych w kraju eksporterów wyrobów zbrojeniowo- lotniczych. Dodajmy - z istotnym wpływem na bilans obrotów towarami zaawansowanymi technologicznie ze światem.

W ocenie szefów lotniczego koncernu świdnicki ośrodek należy do wyjątkowo konkurencyjnych w całej grupie Leonardo: przede wszystkim ze względu na wciąż szeroki dostęp do dobrze wykształconej, technicznej kadry. Przewagę zapewniają mu także istotnie niższe koszty pracy wysoko kwalifikowanych specjalistów a także niezła wydajność i doskonała jakość wyrobów.

Cel: produkować kompletne śmigłowce

Dla globalnego, skrzydlatego biznesu szansa na pracę w podobnych warunkach w Polsce to magnes. W Dolinie Lotniczej, której elementem są świdnickie PZL inwestują więc światowi potentaci awiacji: silnikowy Rolls-Royce, lotniczo-kosmiczny Safran, śmigłowcowy Sikorsky/Lockheed Martin, bawarskie MTU, północnoamerykańska korporacja napędów lotniczych Pratt& Whitney.

- Zamierzamy zająć dobre miejsce w tym gronie. Czekamy więc teraz na rządowe decyzje , które pozwolą postawić kropkę nad „i” i zapewnią rozwojowy impuls firmie - mówi Krystowski. Wiceprezes LH wierzy, że ułatwią one strategiczne przestawienie zwrotnicy także przez Leonardo - które pozwoli na lata przesądzić, że Świdnik i jego helikoptery zagrają w wyższej lidze. - Chcemy być kojarzeni z finalną produkcją kompletnych śmigłowców, to oczywiste - mówi Krystowski.

Tekst powstał we współpracy z partnerem serwisu PZL-Świdnik: Rzecz o polskich śmigłowcach.

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters wskazuje, że jeszcze niedawno, decyzje MON o wyborze francuskich helikopterów dla wojska podcinały skrzydła lubelskim PZL. „Świdnik” - największy producent śmigłowców w kraju wręcz otarł się o poważne ryzyko pozostania wyłącznie montownią komponentów i kompozytowych struktur lotniczych dla pozostałych firm włosko brytyjskiego koncernu – twierdzi Krystowski. Zmiana rządowych decyzji w sprawie caracali przywróciła nadzieję na technologiczny awans zakładów, które od półwiecza produkują śmigłowce.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Hubert Kamola został prezesem ZA Puławy
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Pasjonaci marketingu internetowego po raz 22 spotkają się w Krakowie
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban