Rz: Jak pan ocenia poziom edukacji prawnej Polaków?
Dr Krzysztof Szczucki z Uniwersytetu Warszawskiego: Trudno to oceniać bez badań socjologicznych, ale ten poziom jest nie za wysoki. Polacy pytani o różnego rodzaju instytucje mówią, że ich nie rozumieją. Nawet bezpośredni kontakt z osobami o wykształceniu innym niż prawnicze przekonuje mnie, że wiedza na temat podstawowych instytucji i zagadnień, które dotyczą nas w życiu codziennym, jest stosunkowo nieduża. W popularnych programach informacyjnych nierzadko zdarzają się błędy merytoryczne.
Prawnicy często zarzucają dziennikarzom, że nie trzymają się ściśle terminologii, mylą np. oskarżonego z podejrzanym. Czy to nie sprawia, że prawo wydaje się jeszcze bardziej hermetyczną dziedziną, niedostępną dla zwykłych obywateli?
Z jednej strony można odnieść takie wrażenie, że precyzja pojęć, o którą zabiegają prawnicy, jest zabawą językową. Ale z drugiej – te pojęcia coś oznaczają. Dbałość o posługiwanie się właściwą terminologią też jest elementem edukacyjnym. Ale zgadzam się, że zabieganie o to, aby używać jednego pojęcia, a nie drugiego, nie jest w tym wszystkim najważniejsze. Przede wszystkim trzeba upowszechniać wśród obywateli wiedzę na temat ich praw i obowiązków. Bardzo często ludzie zgłaszają się po pomoc prawną ze sprawami, które w szufladzie przeleżały długi czas. Stało się tak, bo nie mieli świadomości, że jest jakiś termin, że gdzieś trzeba się udać, że wystarczy czasem jednozdaniowe, odręczne pismo, żeby urząd rozpatrzył odwołanie. Kiedy jest już za późno, czasem po kilku latach, ze sprawą nie da się nic zrobić.
Pojęcia są ważne, żeby wiedzieć, o czym mówimy, ale jestem w stanie je upraszczać w imię upowszechniania wiedzy prawnej wśród obywateli.