Georgij Badej były minister gospodarki Białorusi i honorowy przewodniczący związku przedsiębiorców w tym kraju, ocenił podczas konferencji ekonomistów w Soligorsku stan białoruskich firm jako „opłakany". Tylko w 2016 r. łączne zadłużenie przedsiębiorstw w republice wzrosło o blisko 8 proc. do poziomu 104 proc. PKB. Rosną nie tylko długi, ale też liczba niespłacanych kredytów zwiększyła się do 30 proc. wszystkich.

Ta tendencja jest kontynuowana w tym roku. W 2017 r. na Białorusi 20 proc. przedsiębiorstw przynosiło straty a dalsze 46 proc. nic nie zarabiało lub bardzo niewiele (0-5 proc.). Tylko 4,5 proc. firm mogło się pochwalić rentownością na poziomie 20-30 proc.

Białoruskie władze niedawno ogłosiły, że firmy „w najbliższym czasie" dostaną możliwość sprzedaży swoich długów wyspecjalizowanych podmiotom.

- Dawno to trzeba było zrobić więc to dobry pomysł, pod warunkiem, że zostanie zrealizowany jak najszybciej. Na razie perspektywy finansowego ozdrowienia realnego sektora gospodarki są mgliste i nie ma obiektywnych sygnałów poprawy sytuacji - dodał były minister.

Białoruski kryzys się pogłębia. Gospodarka sterowana ręcznie przez byłego dyrektora kołchozu, coraz bardziej się rozpada. Obywatele 17 miesiąc pod rząd zabierają z banków wpłaconą tam walutę; kont w rublach nikt nie zakłada, bo krajowy pieniądz traci z dnia na dzień. Od początku roku pięć razy podrożały paliwa, a bez taniej rosyjskiej ropy i gazu w ogóle nie ma mowy o funkcjonowaniu firm i kraju.