Integracja europejska zostanie na starych torach

Duże przetasowania wyborcze w Parlamencie Europejskim nie zmienią polityki gospodarczej na unijnym szczeblu, a co najwyżej przesuną akcenty.

Aktualizacja: 28.05.2019 06:46 Publikacja: 27.05.2019 21:00

Integracja europejska zostanie na starych torach

Foto: AFP

To może być najważniejszy wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego (PE – red.)" – napisał w poniedziałek na Twitterze Simon Hix, politolog z London School of Economics, wskazując na znaczący wzrost frekwencji w porównaniu z poprzednią unijną elekcją. Według wstępnych danych w całej UE głos oddało 51 proc. uprawnionych, o ponad 8 pkt proc. więcej niż w 2014 r. – To może oznaczać odnowioną legitymację PE, a może nawet całego projektu integracji europejskiej – zauważył Hix. Tyle że pod względem układu sił politycznych nowy parlament nie będzie różnił się radykalnie od obecnego. A to oznacza, że nie należy spodziewać się znaczących zmian w unijnej polityce gospodarczej.

Zwycięstwo PiS zmniejsza presję na prezenty socjalne

Chadecy (EPP) z Manfredem Weberem ponieśli straty, ale będą mieli największą frakcję

Chadecy (EPP) z Manfredem Weberem ponieśli straty, ale będą mieli największą frakcję

Chadecy (EPP) z Manfredem Weberem ponieśli straty, ale będą mieli największą frakcję

Euroentuzjaści wciąż dominują

Przed wyborami, które trwały od czwartku (w Polsce odbyły się w niedzielę), wielu komentatorów liczyło się z istotnym wzrostem znaczenia na europejskiej scenie politycznej niechętnych pogłębianiu integracji „partii protestu" w rodzaju francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen oraz włoskiej Ligi Północnej premiera Matteo Salviniego. To zaś mogłoby wpłynąć na politykę gospodarczą Brukseli, np. zwiększyć jej pobłażliwość dla deficytów fiskalnych oraz ograniczyć imigrację. O tym, jakie to mogłoby mieć znaczenie dla rynków finansowych, można się było przekonać w poniedziałek. Doniesienia agencji Bloomberga, jakoby Komisja Europejska planowała wymierzyć Włochom 3,5 mld euro kary za brak postępów w zmniejszaniu długu publicznego, sprowokowały przecenę włoskich obligacji skarbowych.

„Wstępne wyniki wyborów potwierdzają, że proeuropejskie ugrupowania będą nadal miały większość w PE, więc na szczeblu unijnym niewiele się zmieni" – napisał jednak w komentarzu Andrew Kenningham, główny ekonomista ds. europejskich w firmie analitycznej Capital Economics. Dwa największe centrowe ugrupowania, Europejska Partia Ludowa (EPP) i Partia Europejskich Socjalistów (PES), straciły wprawdzie większość w PE, ale jeśli stworzą koalicję z należącym również do głównego nurtu europejskiej polityki Związkiem Liberałów i Demokratów w Europie (ALDE), utrzymają kontrolę. – Proeuropejskie propozycje Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej powinny nadal cieszyć się aprobatą eurodeputowanych – wyjaśnił Kenningham.

– Prawicowe „partie protestu" zwiększyły swój odsetek mandatów w PE tylko z 20 do 23 proc. Częściowo odbyło się to kosztem lewicowych partii populistycznych. W rezultacie cztery główne proeuropejskie ugrupowania straciły niewiele, zamiast 70 proc. będą miały 67 proc. miejsc w PE – zauważył Holger Schmieding, ekonomista z banku Berenberg.

Podkreślił, że europejska scena polityczna stała się nieco bardziej spolaryzowana i rozdrobniona, ale nie na tyle, aby paraliżować unijne instytucje. Schmieding zauważył, że umiarkowanemu wzrostowi poparcia dla skrajnej prawicy kosztem skrajnej lewicy towarzyszyło pewne przesunięcie sympatii dla partii głównego nurtu.

– Poparcie dla tradycyjnych ugrupowań centroprawicowych i centrolewicowych przesunęło się w kierunku liberałów i zielonych, czyli partii, które w wielu sprawach mają biegunowo odmienne poglądy niż skrajna prawica – ocenił Schmieding. To może oznaczać przesunięcie akcentów w unijnej polityce gospodarczej, np. ku kwestiom związanym z klimatem.

EPP nie uda się stworzyć koalicji tylko z socjalistami (PES) z Fransem Timmermansem

Europejskie wybory, krajowe konsekwencje

– Wybory do PE będą miały większe konsekwencje dla polityki w krajach członkowskich, w szczególności we Włoszech i Grecji – uważa Kenningham. Dobry wynik włoskiej Ligi Północnej może skłonić jej lidera Salviniego do zerwania koalicji z lewicowym Ruchem Pięciu Gwiazd i ogłoszenie przedterminowych wyborów do krajowego parlamentu, które mogłyby odbyć się we wrześniu.

– Wzrost prawdopodobieństwa rozpadu włoskiej koalicji zwiększyłby niepewność na rynkach finansowych, ale inwestorzy mogliby liczyć na to, że nowy rząd bez Ruchu Pięciu Gwiazd byłby bardziej odpowiedzialny w sprawach budżetowych niż obecny – ocenił Schmieding.

Słaby wynik rządzącej w Grecji lewicowej Syrizy może oznaczać, że tam do przedterminowych wyborów dojdzie już w czerwcu. W ich wyniku do władzy dojdzie prawdopodobnie centroprawicowa Nowa Demokracja, która – jak oceniają ekonomiści – będzie zapewne kontynuowała politykę oszczędnościową, ale jednocześnie może poprawić perspektywy greckiej gospodarki na drodze deregulacji i zmian w systemie podatkowym.

Wejście do koalicji liberałów z ALDE Guya Verhofstadta nie zmieniłoby znacząco kursu UE

Nie będzie licytacji na obietnice

Polscy ekonomiści zgodnie oceniają, że zdecydowane zwycięstwo PiS w wyborach do PE ogranicza ryzyko dalszego łagodzenia polityki fiskalnej przez rząd, co mogłoby spowodować przecenę złotego i obligacji skarbowych.

„Wyniki wyborów sugerują kontynuację bieżących działań rządu oraz niskie szanse na wdrożenie nowych obietnic wydatkowych. Dlatego też ich wynik powinien pozostać neutralny do polskich aktywów" – napisali w komentarzu ekonomiści ING BSK.

Zdaniem analityków z mBanku skutkiem elekcji może być paradoksalnie nawet poprawa stanu finansów publicznych, bo jej wyniki dają premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zielone światło do dalszego uszczelniania systemu podatkowego. Adekwatnie do takich ocen, w notowaniach złotego i obligacji skarbowych Polski trudno było w poniedziałek dopatrzyć się wpływu niedzielnych wyborów.

Mocniejsza pozycja zielonych z EFA ze Ska Keller zwiększy znaczenie kwestii klimatycznych

To może być najważniejszy wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego (PE – red.)" – napisał w poniedziałek na Twitterze Simon Hix, politolog z London School of Economics, wskazując na znaczący wzrost frekwencji w porównaniu z poprzednią unijną elekcją. Według wstępnych danych w całej UE głos oddało 51 proc. uprawnionych, o ponad 8 pkt proc. więcej niż w 2014 r. – To może oznaczać odnowioną legitymację PE, a może nawet całego projektu integracji europejskiej – zauważył Hix. Tyle że pod względem układu sił politycznych nowy parlament nie będzie różnił się radykalnie od obecnego. A to oznacza, że nie należy spodziewać się znaczących zmian w unijnej polityce gospodarczej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje