Londyńskie city traci grunt pod nogami

Bruksela chce ograniczyć możliwość prowadzenia finansowych operacji rozliczeniowych w euro do krajów unii walutowej.

Aktualizacja: 15.12.2016 21:29 Publikacja: 15.12.2016 19:32

Centrum europejskich finansów już wkrótce może zacząć zwalniać pracowników.

Centrum europejskich finansów już wkrótce może zacząć zwalniać pracowników.

Foto: 123RF

Plany Komisji Europejskiej ujawnił „Financial Times". Są one przede wszystkim popierane przez Francję. – W ten sposób wszyscy, którzy chcą końca zjednoczonej Europy, zobaczą, do czego to prowadzi – powiedział prezydent Francois Hollande.

Termin nie jest przypadkowy. Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała, że do końca marca przyszłego roku rozpocznie formalne negocjacje rozwodowe z Brukselą, powołując się na art. 50. Traktatu o UE. Propozycja KE w tym samym czasie byłaby jasnym sygnałem, że Unia będzie się trzymać bardzo twardej strategii w rozmowach.

Nowa koncepcja ma się znaleźć w wiosennym pakiecie projektów legislacyjnych, jaki Komisja przedstawi do zatwierdzenia Radzie UE. Poza Wielką Brytanią zdecydowana większość państw Unii jest za takim rozwiązaniem bo może na tym sporo skorzystać. Chodzi też o dynamikę polityczną: jeśli Londyn wyjdzie obronną rękę z Brexitu, będzie to zachęta do głosowania na populistów w innych krajach, a może i wyjścia z Unii.

Dziś City jest największym centrum clearingowym świata dla operacji w euro: to tu przeprowadza się aż 3 wszystkich takich pozycji. Ich dzienna wartość to blisko 600 mld funtów, około 30 proc. wszystkich transakcji finansowych przeprowadzanych nad Tamizą.

Stopniowy okres przejściowy

Francja już w przeszłości starała się w taki zmienić prawo europejskie, aby transakcje clearingowe w euro mogły być rozliczane wyłącznie na terenie unii walutowej. Podobne przepisy obowiązują w wielu krajach odnośnie transakcji w ich własnych walutach, w tym w Japonii czy Kanadzie. Ostatecznie po czterech latach negocjacji operacja zakończyła się dla Paryża porażką, bo Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) dostrzegł drobne wady prawne w propozycji legislacyjnej. Nie podważył jednak samej logiki działania proponowanej przez Francuzów.

Inicjatywę pośrednio poparł prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghi. - Po brytyjskim referendum rodzi się pytanie o suwerenność w wielu częściach naszego systemu płatniczego, infrastruktury finansowej, systemów clearingowych i tym podobnych – uznał Włoch.

Brytyjczycy ostrzegają jednak, że zbyt radykalna zmiana forsowana przez Brukselę przyniesie poważne szkody nie tylko Zjednoczonemu Królestwu, ale także Unii. Bo zdaniem prezesa Banku Anglii Marka Carneya Londyn jest jedynym centrum globalnym Europy i dzięki ogromnej skali działania jest w stanie zaoferować firmom i instytucjom finansowym z kontynentu kapitał na korzystnych warunkach. Ale i Carney wydaje się pogodzony z utratą możliwości świadczenie przez banki w City nieskrępowanej działalności na terenie całej Unii skoro apeluje o „stopniowy okres przejściowy".

Niemcy, podobnie jak inne kraje UE uważają, że albo Wielka Brytania pozostanie integralną częścią jednolitego rynku, albo utraci dostęp do unijnego rynku usług finansowych. To pierwsze właściwie nie wchodzi w grę, bo priorytetem dla rządu Theresy May jest powstrzymanie imigracji, a więc naruszenie jednej z czterech wolności wspólnego rynku: swobody przemieszczania się osób.

Kto na tym zyska

Dla Zjednoczonego Królestwa stawka tych negocjacji jest ogromna. Zdaniem PwC w usługach finansowych zatrudnionych jest 1,1 mln osób, niemal co dwudziesty piąty aktywny zawodowo Brytyjczyk. Sektor przekazuje do skarbu państwa 65,6 mld funtów, 11,5 proc. wszystkich dochodów podatkowych. To o wiele więcej, niż dopłata netto Wielkiej Brytanii do unijnego budżetu (około 7 mld euro rocznie).

Kto przejmie część finansowego biznesu, którą straci Londyn? Mark Carney uważa, że zyska przede wszystkim odległy Nowy Jork, na czym Europa straci. Ale Jeroen Dijsselbloem, minister finansów Holandii i szef eurogrupy (spotkania ministrów finansów strefy euro) uważa jednak, że transakcje przesuną się przede wszystkim na kontynent, choć nie powstanie tu „nowe City", jeden globalny ośrodek, który zastąpi Londyn.

– Spodziewam się poważnych ruchów. Banki nie wyprowadzą się całkowicie z Londynu, tylko podzielą swoją działalność i niektóre jej części przemieszczą do różnych miast – powiedział Dijsselbloem dziennikowi „Financieele Dagblad".

Plany Komisji Europejskiej ujawnił „Financial Times". Są one przede wszystkim popierane przez Francję. – W ten sposób wszyscy, którzy chcą końca zjednoczonej Europy, zobaczą, do czego to prowadzi – powiedział prezydent Francois Hollande.

Termin nie jest przypadkowy. Brytyjska premier Theresa May zapowiedziała, że do końca marca przyszłego roku rozpocznie formalne negocjacje rozwodowe z Brukselą, powołując się na art. 50. Traktatu o UE. Propozycja KE w tym samym czasie byłaby jasnym sygnałem, że Unia będzie się trzymać bardzo twardej strategii w rozmowach.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Giełda
WIG20 w efektownym stylu powraca powyżej 2500 pkt
Giełda
Krótkotrwałe nerwy na giełdach. Dino najmocniejsze w WIG20
Giełda
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Giełda
Więcej niespodzianek w wynikach giełdowych firm