Ma pięćdziesiątkę, nadwagę i siedzącą, stresującą pracę, a stres zagryza tłustym jedzeniem i uspokaja paczką papierosów dziennie. Ból za mostkiem łapie go na początku tygodnia, ale jeśli nie boli naprawdę mocno, wytrzymuje do końca zmiany i dopiero gdy zaczyna drętwieć mu lewe ramię, żona wzywa do niego pogotowie. Tyle statystyczny zawałowiec. W praktyce bywa szczupłą kobietą dbającą o zdrowie, ruch i dietę albo działkowiczką na emeryturze. Zawał to dziś najbardziej demokratyczna z chorób, która jednak, dzięki oszałamiającemu sukcesowi polskiej kardiologii interwencyjnej, zabija tylko ok. 5 proc. Polaków, a 95-procentowa przeżywalność zawału serca gwarantuje Polsce miejsce w ścisłej światowej czołówce.