[b]Rz: Kto był największym bohaterem spotkania z Czechami?[/b]
[b]Artur Boruc:[/b] Wszyscy jesteśmy bohaterami. Pokonaliśmy bardzo silnego przeciwnika. Widać było, że w najlepszej formie z nas wszystkich jest jednak Kuba Błaszczykowski. Przy pierwszym golu nie wiadomo, w jaki sposób utrzymał się przy piłce i podał do Pawła Brożka, a drugiego strzelił już sam. Dobrze, gdy w składzie jest chociaż jeden taki zawodnik.
[b]Słyszał pan, w jaki sposób Leo Beenhakker zakończył konferencję prasową? Powiedział, że nie chce być traktowany jak bóg, jak przed Euro, ani jak gówno, jak przez trzy ostatnie miesiące. I wyszedł.[/b]
Uważam, że miał rację. Kiedy wygrywaliśmy, wszyscy nosili go na rękach i dawali medale, chociaż o nie nie prosił. A przez kilka ostatnich miesięcy trwała taka nagonka, że aż wstyd było to obserwować z boku. Nie dziwię mu się, że miał dość. Zaraz po meczu przyszedł do szatni, pogratulował nam zwycięstwa i cieszył się razem z nami. My, piłkarze, możemy odpowiedzieć na krytykę mediów czy kibiców na boisku. On nie ma takiej szansy, więc zrobił to na konferencji.
[b]Spodziewał się pan, że jednak zagra z Czechami?[/b]