Teraz będzie już łatwiej

Artur Boruc, bramkarz reprezentacji Polski po niespodziewanym zwycięstwie nad Czechami

Publikacja: 13.10.2008 02:26

Artur Boruc

Artur Boruc

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Rz: Kto był największym bohaterem spotkania z Czechami?[/b]

[b]Artur Boruc:[/b] Wszyscy jesteśmy bohaterami. Pokonaliśmy bardzo silnego przeciwnika. Widać było, że w najlepszej formie z nas wszystkich jest jednak Kuba Błaszczykowski. Przy pierwszym golu nie wiadomo, w jaki sposób utrzymał się przy piłce i podał do Pawła Brożka, a drugiego strzelił już sam. Dobrze, gdy w składzie jest chociaż jeden taki zawodnik.

[b]Słyszał pan, w jaki sposób Leo Beenhakker zakończył konferencję prasową? Powiedział, że nie chce być traktowany jak bóg, jak przed Euro, ani jak gówno, jak przez trzy ostatnie miesiące. I wyszedł.[/b]

Uważam, że miał rację. Kiedy wygrywaliśmy, wszyscy nosili go na rękach i dawali medale, chociaż o nie nie prosił. A przez kilka ostatnich miesięcy trwała taka nagonka, że aż wstyd było to obserwować z boku. Nie dziwię mu się, że miał dość. Zaraz po meczu przyszedł do szatni, pogratulował nam zwycięstwa i cieszył się razem z nami. My, piłkarze, możemy odpowiedzieć na krytykę mediów czy kibiców na boisku. On nie ma takiej szansy, więc zrobił to na konferencji.

[b]Spodziewał się pan, że jednak zagra z Czechami?[/b]

Po to przyjechałem na zgrupowanie do Wronek, żeby przekonać wszystkich, że nadal chcę być pierwszym bramkarzem drużyny. Trener na pewno wszystko dobrze przemyślał, ale dlaczego na mnie postawił – tego już nie wiem. Bardzo się cieszę, że zagrałem i że wygraliśmy, reszta mnie nie interesuje.

[b]Rozmawiał pan z Łukaszem Fabiańskim?[/b]

Rozmawiamy codziennie, Łukasz ma prawo być rozczarowany, bo w ostatnich meczach bronił bardzo pewnie. Decyzję selekcjonera na pewno jednak zaakceptował. To reprezentacja, tu ćwiczą najlepsi polscy zawodnicy. Nie wszyscy mogą zagrać w jednym meczu. Chociaż z drugiej strony naprawdę nie wiem, co bym zrobił, gdybym to ja musiał usiąść w sobotę na ławce rezerwowych. Chyba dobrze, że nie musiałem sprawdzać. Nie chodzi tu o moją chorą ambicję. Dla mnie ta drużyna znaczy bardzo wiele, zawsze marzyłem o tym, żeby grać w reprezentacji. Chyba za rzadko o tym mówię.

[b]Jak to się dzieje, że Polacy potrafią wygrywać z silnymi drużynami, a męczą się ze Słowenią albo z San Marino?[/b]

To rzeczywiście trudne do wytłumaczenia. Nie jest przecież tak, że raz umiemy grać w piłkę, a raz nie. Czasami ważne jest, by się przełamać, bo z każdym meczem, w którym nie pokazujemy, na co nas naprawdę stać, podnieść się coraz trudniej. Wszyscy mamy nadzieję, że sobotni wieczór to było właśnie to przełamanie, że teraz będzie już łatwiej. Może zrobimy powtórkę z poprzednich eliminacji i po średnim początku uda nam się wygrać grupę. Oczywiście następne spotkanie w Bratysławie ze Słowacją będzie już zupełnie inne. Zagramy na obcym stadionie, bez takiego wsparcia kibiców, na jakie mogliśmy liczyć w Chorzowie. Ale mam nadzieję, że sobotni sukces doda nam skrzydeł.

[b]Zagra pan? Dlaczego skończył pan niedzielny trening po kwadransie?[/b]

Mam problem z pachwiną. Zaczął się już w trakcie meczu, ale wtedy były emocje i nic nie czułem. Nie sądzę jednak, żeby to było coś poważnego. Zszedłem z treningu, bo zwyczajnie doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu ryzykować poważniejszej kontuzji. Często miewam takie bóle.

[b]W sobotę Martin Fenin rzeczywiście strzelił nie do obrony?[/b]

Pewnie dało się zrobić więcej, niż zrobiłem. Krok nie w tę stronę, co trzeba, i później zabrakło kilku centymetrów. Szkoda, bo niepotrzebnie zafundowaliśmy sobie nerwową końcówkę meczu. Wierzyłem jednak, że nie może nam się stać nic złego. Graliśmy za dobrze i ze zbyt wielkim zaangażowaniem, by miało się znowu nie udać. Daliśmy kibicom i samym sobie dużo radości. Cieszyliśmy się jednak krótko, bo wszyscy wiemy, że musimy potwierdzić dobrą formę w kolejnym meczu. Jeśli chodzi o punkty, to zwycięstwo nad Czechami jest tyle warte co nad San Marino, więc trzeba pracować dalej.

[b]Rz: Kto był największym bohaterem spotkania z Czechami?[/b]

[b]Artur Boruc:[/b] Wszyscy jesteśmy bohaterami. Pokonaliśmy bardzo silnego przeciwnika. Widać było, że w najlepszej formie z nas wszystkich jest jednak Kuba Błaszczykowski. Przy pierwszym golu nie wiadomo, w jaki sposób utrzymał się przy piłce i podał do Pawła Brożka, a drugiego strzelił już sam. Dobrze, gdy w składzie jest chociaż jeden taki zawodnik.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!