Wracają stare demony. Podczas afrykańskiego mundialu Francja zdobyła tylko jeden punkt, zajęła ostatnie miejsce w grupie, a więcej niż o grze piłkarzy mówiło się i pisało o ich buncie.
Teraz – choć awansować do ćwierćfinału się udało (w sobotę Francuzi zagrają z broniącą tytułu Hiszpanią w Doniecku) – drużynę wciąż rozbijają dawne problemy. Hatem Ben Arfa nie mógł się pogodzić ze zmianą. – Na boisku zostali piłkarze, którzy grali gorzej ode mnie. Może zatem wrócę do domu? Nie wiem, czy nie byłoby to najlepsze rozwiązanie – powiedział „L'Equipe" zdenerwowany pomocnik Newcastle.
Laurent Blanc wściekł się na Bena Arfę, że rozmawiał w szatni przez telefon. Asystent trenera Alain Boghossian zapewnia, że obaj panowie podali sobie ręce, a sytuacji nie można porównywać do tego, co zdarzyło się przed dwoma laty. – Skończyło się na wymianie zdań. To normalne po porażce – uspokaja Boghossian. – Przyznaję, że było ostro. Niektórzy nie dali z siebie tyle co zwykle. Ale to przeszłość – dodał Blanc.
To nie była jedyna kłótnia w szatni. Alou Diarra miał pretensje do Samira Nasriego, że nie pomagał w obronie. Do bójki nie doszło podobno tylko dlatego, że Nasri zachował spokój.