Sprzedawca dopalaczy: Za wszystkim stoi jeden człowiek

Kulisy rynku dopalaczy. Stoi za tym jeden człowiek. Sieć działa jak korporacja. On zarabia miliony, państwo traci dziesiątki milionów - rozmowa z dilerem

Aktualizacja: 15.07.2015 14:14 Publikacja: 15.07.2015 11:44

Sprzedawca dopalaczy: Za wszystkim stoi jeden człowiek

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Sąd wypuścił na wolność 20-letniego Grzegorza W., którego uważa za głównego dystrybutora dopalaczy na Śląsku. Co to może oznaczać?

Ten 20-latek z Katowic którego policja nazywa głównym handlarzem to jest śmiech. Przecież to płotka. Policja nic nie wie, tylko się ośmiesza.

To kto jest głównym handlarzem na rynku dopalaczy w Polsce? Kto to produkuje, wprowadza do obiegu, jak ten system działa?

Król dopalaczy jest jeden, było o nim głośno w 2010 r. i on tym rynkiem nadal kręci, choć nigdzie oficjalnie go nie ma. Jest dobrze ukryty, to sieć pracuje na niego, to świetnie zorganizowana firma. Jak to działa? Przez firmy-słupy, które prowadzą oficjalną działalność gospodarczą na swoje nazwisko np. pod adresem legalnie prowadzonego sklepu zostaje zarejestrowanych kilka takich słupów, w moim sklepie - są trzy firmy. Co trzy, cztery miesiące likwidujemy firmy, potem znowu je zakładamy. ZUS, opłaty za miejsce płaci szef, firma zewnątrz, organizator - nie my. Nasze ryzyko to odpowiedzialność za ewentualna wpadkę. Pozwala to sparaliżować system. Urzędników, sanepid, który pojawia się z kontrolą. Zanim oni zadziałają, nas już nie ma. Bo państwo nie działa i to mnie wkurza.

Jak wygląda handel dopalaczami w Polsce?

To działa jak wielka sieć dużej firmy. Sklepami, czyli nami zarządzają przedstawiciele handlowi, a nad nimi regionalni - oni przywożą wytyczne od szefa np. jeszcze dwa miesiące temu ze sprzedaży dopalaczy mogliśmy nabijać na kasę fiskalną do 150 zł dziennie, teraz podnieśli limit do 350 zł. Jak sprzedawaliśmy więcej niż ten limit to nic nie nabijaliśmy, sprzedawaliśmy poza systemem, na czarno. Proszę zobaczyć: od ostatniego piątku do niedzieli utarg wyniósł 6240 zł, a paragon dobowy to 200 zł. Straty państwa idą w miliony złotych.

Nikt was nie kontroluje? Nie wierzę.

Co miesiąc odwiedza nas sanepid. Wcześniej wiemy że się pojawi, więc jesteśmy przygotowani. Na początku sanepid pojawiał się w asyście policji, zresztą od przedstawicieli handlowych wiemy kiedy się pojawią.

Sprzedawał pan „mocarza"?

U nas to działa pod inną handlową nazwą, ale to ten sam środek, ten sam skład. Chemicy cały czas pracują nad zmianą składu, tak by środek nie wchodził na „listę zakazaną".

Po ostatnich wydarzeniach na Śląsku rynek dopalaczy siadł? Skąd takie masowe zatrucia?

Podejrzewam, że chemicy pracujący dla nas dali ciała. Teraz mamy zakaz sprzedaży. Do odwołania.

Więcej w tabletowym wydaniu "Rzeczpospolitej" o 21 oraz w jutrzejszej gazecie.

 

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!